• PIO KALIŃSKI (1977 - 2077), linorytnik, grafik, ilustrator, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Animator życia artystycznego w klubie LOKATOR w Krakowie (2001 - 2011). Autor licznych wystaw w dziedzinie fotografii i grafiki w Polsce i za granicą (Niemcy, Czechy, Słowacja, Francja). Założyciel pisma artystyczno-literackiego „Mrówkojad*” oraz Wydawnictwa Lokator.
  • W swoim słynnym eseju John Berger powiada, że sztuka fotograficzna od samego początku egzystuje w przestrzeni użytkowej w tej przestrzeni się narodziła, tę przestrzeń próbowała zapełnić nowymi przedstawieniami i w tej przestrzeni obumiera na naszych oczach. Zdjęcie – należące do starej jak świat tradycji wzrokowego złudzenia trompe-l’oeil – uwikłane jest w sieć zależności, które odbierają mu autonomię. Przedstawienie fotograficzne mami nas swoim drobiazgowym podobieństwem do rzeczywistości. Oczywistość świata wyobrażonego na zdjęciu jest tak wielka, że niejako automatycznie zaczynamy traktować fotografię jako model realistycznej reprezentacji. A to w sposób nieunikniony prowadzi do dezautonomizacji naszego medium. Pojawiają się znaczenia i konteksty, pojawia się rama modalna, która przesłania samo zdjęcie. [...] In his famous essay, John Berger says that the art of photography has from the beginning existed in the utilitarian area in this area it was born, this area it has been trying to fill with new presentations and in this area it is dying in front of our eyes. The picture, belonging to the tradition – as old as the world - of optical illusion trompe-l’oeil, is entangled in a web of dependences which deprive it of its autonomy. The photographic presentation deludes us with its meticulous resemblance to reality. The obviousness of the world presented in the photograph is so great that, so to say, automatically, we begin to treat the photography as a model of realistic representation. And this inevitably leads to disautonomization of our medium. Meanings and contexts appear, and so does a modal frame, which obscures the picture itself. [...]
  • "Chmurki i humorki" to seria prac, która powstawała w wolnych chwilach przez ostatnie dwa lata. Przemieszczając się po różnych zakątkach książek, miast i krain zapisywałem słowa i obrazy, by potem móc je wyryć na ulubionym przeze mnie linoleum i odbić na papier. Ten cykl nie ma ani początku ani końca i został uporządkowany na potrzeby tej książki. Album zawiera 24 czarno-białe reprodukcje linorytów w skali 1:1.

    PIO 2009

     
  • To zrozumiałe, wszyscy bowiem ukończyli Krakowskie Artytyczne Szkoły Wyższe z których wywodzi się większość najwybitniejszych polskich artystów. W Krakowie też od roku 1966 (początkowo jako biennale, a obecnie triennale) odbywa się jeden z najistotniejszych cyklicznych przeglądów grafiki światowej – ową zapomnianą troszkę sztukę traktuje się tutaj bardzo serio, co nie zawsze, niestety, jest w świecie regułą. Przyjęło się ją uznawać za ubogą krewną malarstwa i rzeźby, przez wieki, aż do pojawienia się fotografii, odgrywającą – z małymi wyjątkami Callota, Rembrandta, Piranesiego czy Goi – służebną wobec malarstwa rolę; technikę ilustracyjną, która pozwalała rozpowszechniać niedoskonałe wizerunki obrazów, krajobrazów, monumentów, produkować karty do gry i dewocyjne przedstawienia. Dopiero pojawienie się fotografii pozwoliło jej wybić się stopniowo na niepodległość, dalej jednak w szerokiej świadomości pozostała czymś w sztuce jakby mniej istotnym – bo na ogół tańszym, skromniejszym, zazwyczaj w wielu egzemplarzach. To bardzo złe podejście, bo w tym, co najważniejsze – czyli wartości i sile artystycznego przekazu – grafika nie ustępuje wcale malarstwu czy rzeźbie, ani też żadnemu z nowych, oswojonych przez artystów mediów. Jest sztuką dla koneserów, sztuką intymnej przyjemności: trzeba ją smakować z rozmysłem, powoli, dostrzeżemy wtedy, że wcale nie jest płaska, że odbita na papierze farba jest równie materialna jak farby malarskie, że graficzne odbitki mają swą fakturę, docenimy bogactwo odcieni zwykle stonowanych barw, odkryjemy nieznane nam czernie i szarości. Zrozumiemy, iż to, że nie stosuje zwykle agresywnych środków jest właśnie jej atutem – bywa bowiem jak Kopciuszek, któremu przyjrzeć się trzeba z bliska i dokładnie, by dostrzec jego piękno pod niepozorną sukienką i pojąć, jaką pustkę kryją często pyszne szaty konkurencji. Nie zapominajmy też, iż grafika – prawdziwa grafika – wymaga świetnej zajomości warsztatu, precyzji, a niekiedy niezwykłej cierpliwości; jej wykonanie wymaga często o wiele więcej pracy niż namalowanie obrazu lub wykonanie rzeźby; w grafice – inaczej niż w obrazie – błędu nie da się naprawić. To jedna z najtrudniejszych artystycznych technik – nie bez powodu pośród milionów ludzi malujących i rzeźbiących dla swej przyjemności tak rzadko znaleźć można grafików-amatorów. A przede wszystkim dobrze jest pamiętać, że to od niej przecież wszystko się zaczęło – od odcisku dłoni pierwszego artysty na ścianie jaskini. Jakieś trzy dekady temu z okładem bardzo serio głoszono zbliżającą się śmierć malarstwa, które zastąpić miały najróżniejsze nowe środki artystycznego wyrazu; grafika zaś – jak uważano – skazana była na pożarcie przez coraz większą doskonałość druku, a potem oszałamiające możliwości wirtualnego obrazu. Zapomniano, że w sztuce zwykle bardzo ważna jest „ręczna robota“; że chodzi o rozmowę z autorem, o artystyczną prawdę – jakkolwiek ją rozumieć – a nie o nieludzką niemal doskonałość. Na szczęście nie trwało to długo; coraz bardziej znużeni milionami atakujących nas z ekranów monitorów lśniących, gładkich obrazów, zatęskniliśmy znowu za śladem ludzkiej dłoni, za chropowatą powierzchnią, której można dotknąć. A kiedy zdaliśmy sobie sprawę, iż wirtualny obraz nie waży nic zgoła, grafika – by tak rzec – niezmiernie „zyskała na wadze“. Cóż, malarstwo miewa się świetnie, a co do czcigodnej antenatki druku i prababki wszystkich – łącznie z wirtualnymi – przedstawień, nie można nawet powiedzieć, iż starzeje się godnie. Byłoby to nie tylko nietaktem, ale przede wszystkim nieprawdą – grafika, choć może to i dziwne, zachowuje wieczną młodość.

    Wawrzyniec Brzozowski Kraków, kwiecień 2009

    NOTY: Stanisław Cholewa ur. 1973 w Bochni. Absolwent Akademi Pedagogicznej w Krakowie. Dyplom z wyróżnieniem w pracowni Drzeworytu prof. S. Tabisza. Od 1998 student ASP w Krakowie na Wydziale Grafiki, specjalizacja: projektowanie i typografia książki, serigrafia, obrazowanie elektroniczne. Sławek Chrystow ur. 1975 w Warnie (Bułgaria). Absolwent Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w pracowni drzeworytu u prof. Zbigniewa Lutomskiego. Członek Zwiazku Polskich Artystów Plastyków. Anna Dyga ur. 1981 r. w Krakowie. Absolwentka Akademi Pedagogicznej w Krakowie. Dyplom z wyróżnieniem z grafiki warsztatowej w Pracowni Litografii prof. Jacka Zaborskiego. Stypendium w pracowni grafiki prof. Milana Sokola, Uniwersytet Mateja Bela, Słowacja. Jan Kamil Jodko ur. 1975 w Rzeszowie. Absolwent Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w pracowni Wklęsłodruku pod kierunkiem prof. A. Pietscha. Od 2005 r. nauczyciel Reklamy Wizualnej w Zespole Szkół Plastycznych w Rzeszowie oraz dyrektor artystyczny Klubu Stara Drukarnia w Rzeszowie. Jacek Garbaczewski ur. 1975 w Rzeszowie. Absolwent Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w pracowni wklęsłodruku Henryka Ożoga oraz aneks z rysunku w pracowni prof. Włodzimierza Kotkowksiego. PIOtr Kaliński ur. 1977 w Krakowie. Absolwent Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w Pracowni książki prof. Romana Banaszewskiego. Zajmuje się fotografią artystyczną i grafiką warsztatową.Właściciel wydawnictwa i klubu LOKATOR w Krakowie. Mateusz Kamieński ur. 1977 w Tarnowie. Absolwent Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w pracowni rysunku prof. Jacka Gaja. Zajmuje się głównie rysunkiem oraz grafiką warsztatową i reklamową. Prowadzi studio graficzne Mateoo. Katarzyna Łysek ur. 1980 w Wadowicach. Absolwentka Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Dyplom w pracowni litografii Jacka Zaborski. Zajmuje się głównie litografią, autorka cyklu prac „Kokony”. Ewelina Małysa ur. 1977 w Krakowie. Absolwentka Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Członek Zwiazku Polskich Artystów Plastyków. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2005).
  • PIO, PrinciPIO - miniatury 2002-2007, to pełne humoru i poezji notatki ze spotkań, lektur, obserwacji. Codzienne sytuacje - podglądane z ciekawością, opisane z humorem - dają posmak tego, co surrealiści nazywali cudownością. Inspiracje linorytami Rolanda Topora są oczywiste, ale - jak wszystko w tej pełnej wdzięku książce - wzięte w nawias i cytowane z przymrużeniem oka. Kreska PIO jest równie mistrzowska, jak kreska Topora. Zwięzłe tytuły dodają obrazkom kolejne dna, spełniając rolę mini opowiastek. Wszystkim miłośnikom onirycznych podróży, znawcom zaglądania pod powierzchnię rzeczywistości PrinciPIOpolecam.

    Agnieszka Taborska 

  • Katalog prac plastycznych projektu realizowanego w latach 2004 - 2005 na południu Włoch w małym miasteczku Corigliano D`Otranto, dla którego inspiracja były teksty francuskiego pisarza Henri Michaux. Katalog zawiera barwne reprodukcje pasteli, rysunków tuszem oraz grafik. Całości towarzyszy krótki tekst wstępu autora prac.
  • PIO, PrinciPIO - miniatury 2002-2007, to pełne humoru i poezji notatki ze spotkań, lektur, obserwacji. Codzienne sytuacje - podglądane z ciekawością, opisane z humorem - dają posmak tego, co surrealiści nazywali cudownością. Inspiracje linorytami Rolanda Topora są oczywiste, ale - jak wszystko w tej pełnej wdzięku książce - wzięte w nawias i cytowane z przymrużeniem oka. Kreska PIO jest równie mistrzowska, jak kreska Topora. Zwięzłe tytuły dodają obrazkom kolejne dna, spełniając rolę mini opowiastek. Wszystkim miłośnikom onirycznych podróży, znawcom zaglądania pod powierzchnię rzeczywistości PrinciPIOpolecam.

    Agnieszka Taborska 

Tytuł

Przejdź do góry