• Oddajemy do Waszych rąk w tym roku jedno z najwybitniejszych dzieł literackich XX w. w kongenialnym przekładzie Wawrzyńca Brzozowskiego, który do niniejszej edycji wprowadził drobne poprawki. 

    Grzegorz Jankowicz

  • Eseje Georges’a Pereca wprowadzają czytelnika w świat jego twórczości niejako od kuchni. Autor ukazuje w nich, na wzór Prób Montaigne’a, fragment swojej najbliższej, prywatnej rzeczywistości. Na początku wszystko wydaje się proste: chciałem pisać i pisałem, a pisząc dużo, stałem się pisarzem, najpierw, przez długi czas, tylko dla siebie, dziś – dla innych. W zasadzie nie muszę już tego udowadniać (ani sobie, ani innym): jestem pisarzem, to fakt stwierdzony, stan rzeczy, oczywistość, definicja; mogę pisać albo nie pisać, obyć się przez wiele tygodni lub miesięcy bez pisania, albo pisać „dobrze” lub pisać „źle”, to niczego nie zmienia, nie czyni z mojej działalności pisarskiej działalności dodatkowej czy prowadzonej równolegle. Nie robię nic poza pisaniem (chyba że zyskuję czas na pisanie), niczego innego nie potrafię, nie chciałem nauczyć się czegoś innego… Piszę, aby żyć i żyję, aby pisać, i niemal wyobrażałem sobie, że życie i pisanie mogą się całkowicie przemieszać: zaszyłbym się gdzieś głęboko na wsi, i żyłbym w towarzystwie słowników, rano spacerowałbym po lesie, po południu zaczerniłbym kilka kartek, wieczorem być może czasem bym odpoczywał, słuchając muzyki. To oczywiste, że kiedy przychodzą do głowy podobne pomysły (nawet jeśli są to tylko karykatury), należy pilnie zadać sobie kilka pytań… Georges Perec, Jesienne gnocchi
  • Wspomnieniami Pereca bywają fakty będące niegdyś na czołówkach gazet, ale obecnie całkiem zapomniane, jednak przede wszystkim są to drobne zdarzenia, a także mniej lub bardziej magiczne miejsca i najrozmaitsze „donosy rzeczywistości”, które – pomijane w podręcznikach, historiach epoki, czy „poważnych” pamiętnikach – w znaczący sposób współtworzyły tkankę codzienności, tej codzienności, która od dawna już nie istnieje, ale przywoływana zadziwia swoim rozmigotanym bogactwem.
  • „Urodziłem się” to zbiór esejów Georges’a Pereca wprowadzających czytelnika w świat jego twórczości niejako od kuchni. Autor ukazuje w nich, na wzór Prób Montaigne’a, fragment swojej najbliższej, prywatnej rzeczywistości.
Perec przez całe życie próbując odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego piszę? – robił to, nie tylko tworząc fikcję powieściową, ale również poruszając najróżniejsze, wydawałoby się błahe tematy: wagarów, psychoanalizy, spacerów, okularów, sztuki porządkowania książek i swojego biurka, przepisów kulinarnych, skoków ze spadochronem, biurokracji, pozdrowień z wakacji, snów, free jazzu, historii lipogramu czy biograficznych mistyfikacji. Te wszystkie rozważania spaja ze sobą radość wyliczania i klasyfikowania oraz potrzeba przyjrzenia się miejscom, rzeczom i wydarzeniom codziennym, zwyczajnym, czasem banalnym, czyli temu wszystkiemu, co dzieje się, kiedy nie dzieje się nic. "Czytanie esejów Pereca jest najlepszym sposobem, aby potencjalny czytelnik uchwycił nić teraźniejszości". (Jacques Jouet)
  • Autor Życia instrukcji obsługi nie zamierzał bynajmniej tworzyć reportażu historycznego – od początku kształtował zgromadzony materiał podług osobistego klucza. Nic w tym nowego, całe jego pisarstwo ma wszak wymiar autobiograficzny. Także na tym tle Ellis Island wypada nietypowo. Philippe Lejeune – największy teoretyk autobiografii, a także autor osobnej rozprawy o Perecu – zaproponował prowizoryczną typologię jego pisania o sobie i pisania-siebie, która uwzględnia: projekty rozpoczęte, niezmodyfikowane i zrealizowane (Pamiętam że), projekty rozpoczęte, zmodyfikowane i zrealizowane (W albo wspomnienia z dzieciństwa), projekty rozpoczęte i zawieszone (L’Arbre; Miejsca, w których spałem), projekty rozpoczęte, nie zmodyfikowane i porzucone (Lieux), projekty rozpoczęte, zmodyfikowane i porzucone (Les Lieux de la tren- taine, L’âge), wreszcie nie-projekty zrealizowane (La Boutique obscure). Ellis Island w ogóle nie zostaje przez badacza wzmiankowane, choć jest dziełem jawnie autobiograficznym. Aby je uwzględnić, należałoby rozbudować klasyfikację o dodatkową pozycję, reprezentowaną tylko przez ten jeden okaz: to projekt wspólny, rozpoczęty, zrealizowany i nieustannie modyfikowany... za życia autora i po jego śmierci! (Jerzy Franczak)
  • Cóż to za motorowerek z chromowaną kierownicą tam w głębi podwórza? to oparta na autentycznych wydarzeniach opowiastka z lat sześćdziesiątych.

    Jest to druga z wydanych powieści Pereca, krótko po Rzeczach. O ile Rzeczy były napisane w klasycznym stylu Flauberta, Motorowerek utrzymany jest w konwencji zdecydowanie humorystycznej, w której dostrzec można wpływy prozy Raymonda Queneau. Powieść ta, podobnie jak wydane niedawno Zniknięcia, ukazuje się w polskim przekładzie po raz pierwszy od publikacji oryginału w roku 1966.

  • Zniknięcia (La Disparition) to powieść, która zaczyna się jak u Hitchcocka, od trzęsienia ziemi, a potem napięcie już tylko rośnie! W Paryżu, w latach 60. XX w., Anton Voyl cierpi na bezsenność, próbuje czytać książkę, lecz nic z niej nie rozumie, ma halucynacje, w których utożsamia się z postaciami literackimi, w końcu ginie w tajemniczy sposób. Przedtem zdążył jeszcze wysłać do paru przyjaciół intrygujący liścik, że musi zniknąć na jakiś czas, z zagadkowym postscriptum. Przyjaciele rozpoczynają poszukiwania, ale straszliwa klątwa sprawia, że sami zaczynają znikać w niejasnych okolicznościach. 

  • Człowiek, który śpi jest powieścią jednowątkową. Perec, „nawiązując do pewnego szczególnego okresu w życiu”, opowiada historię - swoją własną historię – człowieka, który przerywa studia, wycofuje się z życia, wybija na margines, dobrowolnie zajmuje pozycję outsidera. (...) Wreszcie, schwytany w pułapkę zwodniczego poczucia mocy, obezwładniony narastającą rozpaczą, powoli wydobywa się z odrętwienia, próbuje narzucić swej „chwiejnej egzystencji jarzmo nieugiętej dyscypliny”. Reguluje sobie życie jak zegarek, ustanawia codzienne rytuały, opracowuje rozkład zajęć, wytycza trasy wędrówek, nie zdaje się na przypadek. Już wie, że „obojętność jest bezużyteczna”, że nikt nie może ujść dyktatowi czasu ani historii. [...]

    Anna Wasilewska „Autobiografia pod rygorem”

  • Pisarstwo Georgesa Pereca zasilają dwa potężne impulsy. Z jednej strony zdziwienie, tradycyjnie identyfikowane jako źródło filozoficznego namysłu, ale dla autora Przestrzeni stanowiące naturalną postawę wobec świata, a mówiąc precyzyjnie – wobec każdej drobiny istnienia, która jest tylko o tyle, o ile wydobywa ją z nicości dociekliwe pytanie. Z drugiej zaś strony pragnienie, na dodatek potrójne: trwałości, obecności i pełni. Jeśli żadne z miejsc nie jest nam dane na zawsze, jeśli żadne z nich nie może być dla nas wieczystym punktem odniesienia, jeżeli rzeczy i ludzie gubią się i odchodzą, to jedyną nadzieją są słowa: widmowe szkatułki, w których przechowujemy kawałki zgruzowanego świata, niewyraźne ślady jego obecności, fantomy wypełniające pustkę. Perec niestrudzenie notuje, każdego dnia z tą samą determinacją tworzy rejestr istnienia, włączając do niego osoby, miejsca, przedmioty i zdarzenia. Żyje wyłącznie dlatego, że pisze.

    Grzegorz Jankowicz

  • Wokół krótkiej noweli Pereca powstało dzieło wielowymiarowe, nowatorski gatunek, który można by nazwać „powieścią zbiorową”.
  • Pieniądz wznosił się między nimi jak przegroda. Jak mur, jak rodzaj buforu, o który wciąż się obijali. To było coś gorszego do nędzy: ciągłe braki, liczenie się z groszem, ciułanie. Żyli w zamkniętym świecie swego zamkniętego życia, bez przyszłości, bez widoków, prócz nierealnych cudów, niemądrych, bzdurnych mrzonek. Dusili się. Czuli, że idą pod wodę.

    Rzeczy – Georges Perec

  • O genezie jej powstania wspomina krótko sam Perec w rozdziale drugim. Ale co łączy obiecujący początek powieści przygodowej o człowieku, który przywłaszczył sobie cudzą tożsamość (nie mówiąc już o opisaniu fikcyjnej wyspy W) z poszukiwaniem najwcześniejszych wspomnień i próbą ustalenia faktów, na których pisarz, pozbawiony zwyczajnego dzieciństwa, pragnie zaczepić swą zagubioną, zapomnianą tożsamość? Na to pytanie musimy odpowiedzieć sami. I nie tyle może zrozumieć, ile odczuć to, o czym naprawdę opowiada ta książka.[...] Twórczość Pereca, podobnie jak twórczość Joyce’a zaprasza do poszukiwania ukrytych w wielu warstwach, wymiarach, przestrzeniach pułapek, forteli i nici łączących pomiędzy sobą poszczególne jego dzieła oraz to, co napisał, z jego rzeczywistym życiem. Czemu zatem wątek Wincklera z pierwszej części „W” zostaje przerwany? Co symbolizują wakaty i wielkie (...) rozdzielające obie części książki? Dlaczego nie do końca wiemy, czy to właśnie Winckler relacjonuje nam — niczym sprawozdawca sportowy, który następnie przemienia się w wojennego korespondenta — sytuację na W? Dlaczego książka nosi tytuł „W albo wspomnienia z dzieciństwa”, a nie „W oraz wspomnienia z dzieciństwa”? I jak to się dzieje, że owe wspomnienia, których nic na pierwszy rzut oka nic nie łączy z początkiem urwanej powieści przygodowej i opowieścią o tajemniczej wyspie, splatają się w nierozerwalną całość — na to sami już musimy szukać odpowiedzi.

    Wawrzyniec Brzozowski fragment z posłowia do książki

Tytuł

Przejdź do góry