Wawrzyniec Brzozowski Kraków, kwiecień 2009
NOTY: Stanisław Cholewa ur. 1973 w Bochni. Absolwent Akademi Pedagogicznej w Krakowie. Dyplom z wyróżnieniem w pracowni Drzeworytu prof. S. Tabisza. Od 1998 student ASP w Krakowie na Wydziale Grafiki, specjalizacja: projektowanie i typografia książki, serigrafia, obrazowanie elektroniczne. Sławek Chrystow ur. 1975 w Warnie (Bułgaria). Absolwent Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w pracowni drzeworytu u prof. Zbigniewa Lutomskiego. Członek Zwiazku Polskich Artystów Plastyków. Anna Dyga ur. 1981 r. w Krakowie. Absolwentka Akademi Pedagogicznej w Krakowie. Dyplom z wyróżnieniem z grafiki warsztatowej w Pracowni Litografii prof. Jacka Zaborskiego. Stypendium w pracowni grafiki prof. Milana Sokola, Uniwersytet Mateja Bela, Słowacja. Jan Kamil Jodko ur. 1975 w Rzeszowie. Absolwent Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w pracowni Wklęsłodruku pod kierunkiem prof. A. Pietscha. Od 2005 r. nauczyciel Reklamy Wizualnej w Zespole Szkół Plastycznych w Rzeszowie oraz dyrektor artystyczny Klubu Stara Drukarnia w Rzeszowie. Jacek Garbaczewski ur. 1975 w Rzeszowie. Absolwent Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w pracowni wklęsłodruku Henryka Ożoga oraz aneks z rysunku w pracowni prof. Włodzimierza Kotkowksiego. PIOtr Kaliński ur. 1977 w Krakowie. Absolwent Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w Pracowni książki prof. Romana Banaszewskiego. Zajmuje się fotografią artystyczną i grafiką warsztatową.Właściciel wydawnictwa i klubu LOKATOR w Krakowie. Mateusz Kamieński ur. 1977 w Tarnowie. Absolwent Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Dyplom w pracowni rysunku prof. Jacka Gaja. Zajmuje się głównie rysunkiem oraz grafiką warsztatową i reklamową. Prowadzi studio graficzne Mateoo. Katarzyna Łysek ur. 1980 w Wadowicach. Absolwentka Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Dyplom w pracowni litografii Jacka Zaborski. Zajmuje się głównie litografią, autorka cyklu prac „Kokony”. Ewelina Małysa ur. 1977 w Krakowie. Absolwentka Akademi Sztuk Pięknych w Krakowie. Członek Zwiazku Polskich Artystów Plastyków. Stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2005).-
To zrozumiałe, wszyscy bowiem ukończyli Krakowskie Artytyczne Szkoły Wyższe z których wywodzi się większość najwybitniejszych polskich artystów. W Krakowie też od roku 1966 (początkowo jako biennale, a obecnie triennale) odbywa się jeden z najistotniejszych cyklicznych przeglądów grafiki światowej – ową zapomnianą troszkę sztukę traktuje się tutaj bardzo serio, co nie zawsze, niestety, jest w świecie regułą. Przyjęło się ją uznawać za ubogą krewną malarstwa i rzeźby, przez wieki, aż do pojawienia się fotografii, odgrywającą – z małymi wyjątkami Callota, Rembrandta, Piranesiego czy Goi – służebną wobec malarstwa rolę; technikę ilustracyjną, która pozwalała rozpowszechniać niedoskonałe wizerunki obrazów, krajobrazów, monumentów, produkować karty do gry i dewocyjne przedstawienia. Dopiero pojawienie się fotografii pozwoliło jej wybić się stopniowo na niepodległość, dalej jednak w szerokiej świadomości pozostała czymś w sztuce jakby mniej istotnym – bo na ogół tańszym, skromniejszym, zazwyczaj w wielu egzemplarzach. To bardzo złe podejście, bo w tym, co najważniejsze – czyli wartości i sile artystycznego przekazu – grafika nie ustępuje wcale malarstwu czy rzeźbie, ani też żadnemu z nowych, oswojonych przez artystów mediów. Jest sztuką dla koneserów, sztuką intymnej przyjemności: trzeba ją smakować z rozmysłem, powoli, dostrzeżemy wtedy, że wcale nie jest płaska, że odbita na papierze farba jest równie materialna jak farby malarskie, że graficzne odbitki mają swą fakturę, docenimy bogactwo odcieni zwykle stonowanych barw, odkryjemy nieznane nam czernie i szarości. Zrozumiemy, iż to, że nie stosuje zwykle agresywnych środków jest właśnie jej atutem – bywa bowiem jak Kopciuszek, któremu przyjrzeć się trzeba z bliska i dokładnie, by dostrzec jego piękno pod niepozorną sukienką i pojąć, jaką pustkę kryją często pyszne szaty konkurencji. Nie zapominajmy też, iż grafika – prawdziwa grafika – wymaga świetnej zajomości warsztatu, precyzji, a niekiedy niezwykłej cierpliwości; jej wykonanie wymaga często o wiele więcej pracy niż namalowanie obrazu lub wykonanie rzeźby; w grafice – inaczej niż w obrazie – błędu nie da się naprawić. To jedna z najtrudniejszych artystycznych technik – nie bez powodu pośród milionów ludzi malujących i rzeźbiących dla swej przyjemności tak rzadko znaleźć można grafików-amatorów. A przede wszystkim dobrze jest pamiętać, że to od niej przecież wszystko się zaczęło – od odcisku dłoni pierwszego artysty na ścianie jaskini. Jakieś trzy dekady temu z okładem bardzo serio głoszono zbliżającą się śmierć malarstwa, które zastąpić miały najróżniejsze nowe środki artystycznego wyrazu; grafika zaś – jak uważano – skazana była na pożarcie przez coraz większą doskonałość druku, a potem oszałamiające możliwości wirtualnego obrazu. Zapomniano, że w sztuce zwykle bardzo ważna jest „ręczna robota“; że chodzi o rozmowę z autorem, o artystyczną prawdę – jakkolwiek ją rozumieć – a nie o nieludzką niemal doskonałość. Na szczęście nie trwało to długo; coraz bardziej znużeni milionami atakujących nas z ekranów monitorów lśniących, gładkich obrazów, zatęskniliśmy znowu za śladem ludzkiej dłoni, za chropowatą powierzchnią, której można dotknąć. A kiedy zdaliśmy sobie sprawę, iż wirtualny obraz nie waży nic zgoła, grafika – by tak rzec – niezmiernie „zyskała na wadze“. Cóż, malarstwo miewa się świetnie, a co do czcigodnej antenatki druku i prababki wszystkich – łącznie z wirtualnymi – przedstawień, nie można nawet powiedzieć, iż starzeje się godnie. Byłoby to nie tylko nietaktem, ale przede wszystkim nieprawdą – grafika, choć może to i dziwne, zachowuje wieczną młodość.