O POCHODZENIU ŁAJDAKÓW CZYLI OPOWIEŚCI Z METRA

Niezwykła wyobraźnia literacka Wiśniewskiego oddaje hołd Calvino, Borgesowi czy twórcom z grupy OuLiPo. Pozornie zwykła i oswojona rzeczywistość ma swoją absurdalną, groteskową, czasem przerażającą podszewkę. Jego proza to odświeżający powiew niekonwencjonalności.

Opis

Niezwykła wyobraźnia literacka Wiśniewskiego oddaje hołd Calvino, Borgesowi czy twórcom z grupy OuLiPo. Pozornie zwykła i oswojona rzeczywistość ma swoją absurdalną, groteskową, czasem przerażającą podszewkę. Jego proza to odświeżający powiew niekonwencjonalności.

Tomasz Wiśniewski – urodzony 1987 r. w Hanowerze. Studiował filozofię, kulturoznawstwo i filologię klasyczną. Przez krótki czas doktorant UAM w Poznaniu, badający historię ezoteryzmu. Aktualnie, jako krytyk literacki, pisze m.in. dla Kultury Liberalnej i Culture.pl.

Joanna Grochocka (Ideyka) – Rysuje, maluje, czyta, fotografuje, wycina, nakleja i ogląda. Artystka wizualna, autorka ilustracji książkowych i prasowych, plakatów, murali oraz instalacji. Współpracowała m.in. z Wydawnictwem Dwie Siostry, „Tygodnikiem Powszechnym”, „Krytyką Polityczną”, „MaleMENem”, „Znakiem” czy „Charakterami”. Jej prace uczestniczyły w licznych projektach i wystawach (m.in. Warszawa, Paryż, Wenecja, Kraków, Padwa, Berlin, Londyn). Absolwentka filozofii na Uniwersytecie Gdańskim; studiowała grafikę na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. Autorka bloga z ilustrowanymi wyimkami z literatury „Miłość Asteników”. Pochodzi z Sopotu, aktualnie mieszka i pracuje w Warszawie.

Laureat Nagrody Specjalnej Krakowa
– Miasta Literatury UNESCO, ufundowanej przez Krakowskie Biuro Festiwalowe

kupuj na: www.tylkodobreksiazki.pl

Informacje dodatkowe

Autor

Tomasz Wiśniewski

ISBN

978-83-63056-26-1

Premiera

16.12.2015 r.

Oprawa

Miękka

Cena

29 zł

Ilustracje

Joanna Grochocka

Liczba stron

96

Wymiary

125 x 195

Recenzja

Znakomity absurd tylko i wyłącznie dla absurdu. Opowiadania są surrealistyczne, a jednocześnie optymistyczne

Michał Nogaś, Trójkowy znak jakości 

posłuchaj

Czasami życie bardzo przypomina literaturę.

Otóż ostatnio zdarzyło tak, że ktoś z mojej rodziny zostawił torbę ze wszystkimi dokumentami, pieniędzmi, kartami i telefonem w autobusie. Nawet nie wiedział, gdzie to się stało. I kiedy zrezygnowani siedzieli potem w kuchni, zastanawiając się, co robić, nagle odezwał się telefon. – Tu kierowca autobusu, mam torbę, jestem tu i tu!

Ruszyli więc w pościg za autobusem, który cały czas był przystanek przed nimi. W końcu, cudem, udało się dopaść torbę! Ta surrealistyczna historia z dzwoniącym kierowcą i happy endem mogłaby znaleźć się w debiutanckim zbiorze opowiadań Tomasza Wiśniewskiego „O pochodzeniu łajdaków” (Wydawnictwo Lokator).

Zwykłe sytuacje, spacery, jazda tramwajem, oglądanie telewizji, spotkania na klatce schodowej zamieniają się u Wiśniewskiego w niespodziewane przygody. Bohater tych opowieści jest jak współczesny Don Kiszot, zresztą w jednym z opowiadanek dosiada konia i wyrusza skończyć z barbarzyństwem w mieście.


„Mając na uwadze wyborność pogody, jak i charakter niedzielnego poranka, postanowiłem wybrać się na przejażdżkę”. Świat w tej książce jest lustrzanym odbiciem naszego świata, tyle że jest radośnie przekręcony. Barbarzyńcy i chuligani to pracownik biblioteki i poeta, telewizyjne wiadomości donoszą o tym, że pewien pan zakochał się w pani, a pewien chłopiec zobaczył rodzącego się motyla i przestał bać się śmierci. Mieszkańcy kamienicy budzą się z dodatkowymi kilogramami, ale po przeczytaniu wiersza zamieniają się w ważkę, motyla i chrabąszcza. Chodzi o to, żeby codzienność niespodziewanie odkryła swój inny wymiar.

A zaczyna się często groźnie: jakieś nieznane ręce w nocy zaciskają się na gardle, przychodzi komornik, bohater zapomina nogi, jak w koszmarze, ale wszystko kończy się dobrze. U Rolanda Topora, któremu surrealizm Wiśniewskiego wiele zawdzięcza – lałaby się krew i spadały głowy.

Zamiast czarnego humoru mamy tu jednak różowy surrealizm – jak nazywa go sam Wiśniewski. W tle pojawia się i Boris Vian, i Henri Michaux, i Raymond Queneau. Zabawne scenki okazują się powiastkami filozoficznymi. Choćby historia o człowieku, w którym każdy rozpoznaje kogoś innego. Czy ja istnieję? – zadaje sobie pytanie. W każdym razie w spisie treści znalazł się „utwór, którego nie ma” i rzeczywiście go nie znajdziemy.

Jak przyjemnie i radośnie znaleźć się w tym świecie. Ujmujący jest też sam bohater, który trochę przypomina Pana Hulot z filmów Jacquesa Tati, a trochę profesora Tutkę (sporo młodszego).

Niecodzienny, wyborny debiut. Może zresztą happy end przygody z torbą to wpływ książki Wiśniewskiego? Może tak właśnie literatura zmienia rzeczywistość

Justyna Sobolewska, Polityka

Świat Wiśniewskiego jest wielowymiarowy, rządzi nim przypadek, a reguły gry sprowadzają się do jednej: nic nie jest takie, jakim się wydaje.

Agnieszka Warnke, Culture.pl

czytaj więcej

Opinie

Na razie nie ma opinii o produkcie.

Napisz pierwszą opinię o „O POCHODZENIU ŁAJDAKÓW CZYLI OPOWIEŚCI Z METRA”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *