MAMA MORDERCY
Maszynowa Dziewczynka umrze pierwsza. Tak postanowiła. Ale wszyscy inni zdążą umrzeć przed nią. Testament Maszynowej Dziewczynki to zapisana wierszem współczesna baśń o młodej kobiecie, która straciła wszystko i wszystkich, choć zachowała przy tym odwagę, gniew i bezczelność.
Opis
Ida Linde – ur. 1980 w Umeå. Szwedzka pisarka, poetka, tłumaczka. Zadebiutowała w 2006 r. tomem wierszy „Maskinflickans testamente” („Testament mechanicznej dziewczynki”). W 2009 r. ukazał się zbiór prozy poetyckiej „Om jag glömmer dig blir jag en annan” (Jeśli o tobie zapomnę, stanę się kimś innym, pol. wyd. Lokator Media 2015), a dwa lata później, w roku 2011, powieść „En kärleksförklaring” (Poleciały w kosmos, pol. wyd. Lokator Media 2016). Jej wiersze drukowane były w czasopismach Portret, Tekstualia i Rita Baum oraz prezentowane w ramach projektu „Wiersze w metrze” w Warszawie. Autorką przekładów książek Idy Linde jest Justyna Czechowska.
Książka dostępna w dystrybucji ogólnopolskiej:
www.ateneum.net.pl / www.motyleksiazkowe.pl / www.azymut.pl / www.liber.pl / www.platon.com.pl / oraz w sklepie internetowym: tylkodobreksiazki.pl
Informacje dodatkowe
Autor | Ida Linde |
---|---|
ISBN | 978-83-63056-56-8 |
Przekład | Justyna Czechowska |
Liczba stron | 190 |
Oprawa | Miękka |
Premiera | 05.2019 r. |
Recenzje
Czytanie „Mamy mordercy” to czarna turystyka, wyprawa do miejsca zbrodni. Śladem zła podróżuję do Szwecji. Plan wyprawy wyznacza mi tajemniczy bedeker.
Pierwsze zdanie: „Mój chłopiec zapytał mnie: czy kochałabyś mnie gdybym kogoś zabił?”. „Mój chłopiec” – tak właśnie mama mówi o dorastającym synu. Wygląda na to, że nie jest to dzieciak z Bullerbyn.
Północny kraj zwiedzam z Henriettą, samotną matką, sekretarz redakcji w wydawnictwie. Jest zmęczona. Nie ma w niej nic ze stereotypu radosnej Szwedki, bezpruderyjnej nudystki. Pozostaje w celibacie, nosi obrączkę po babci, by odstraszyć ewentualnych ochotników, których zresztą ewidentnie brakuje.
„Przewiercała mnie absolutna samotność”, wyznaje. Wyczuwam klasyczne bergmanowskie dzieciństwo.
Przywołuje moment z przeszłości, kiedy jej syn z kolegą zabił ptaka: „Położyli kamień na puszystej główce i przycisnęli, aż pękła”. Ten odgłos pęknięcia wyznacza dla mnie rytm opowieści, powściągliwy, zagadkowy. Historia przywabia „głosem jakby zamkniętym w puszce”.
Czytałam tę książkę wielokrotnie. Co mnie do niej ciągnie? Ta niewielka powieść pisana pozornie prostym stylem przypomina szwedzki domek, skromny i uroczy, który niestety posiada również piwnicę – utkniemy w niej na dłużej, niż chcemy.
Szybko orientuję się, że specjalnością mojej przewodniczki jest dezinformacja turystyczna. Henrietta bardziej zataja, niż wyjawia, myli tropy, tworzy fałszywe poszlaki. Opowiada sen, w którym zgłasza się na ochotnika, żeby umrzeć. Na jawie szoruje ciało pod prysznicem szczotką do ziemniaków, co zaspokaja mój turystyczny voyeryzm.
Powieść Linde przenosi do krainy legendarnej czystej przyrody, ale nieustannie zwiedzam klaustrofobiczne osiedle wieżowców na dawnym terenie wojskowym. Po chodniku gonią dwa szczury. Plac zabaw, któremu „odjęto huśtawki”, opisany jest jako szkielet, co uruchamia we mnie haj czarnej turystyki. To tu, na blokowisku, mieszka Henrietta. Gości mnie – czy raczej: więzi – w swoim dwupokojowym mieszkaniu. Klimat Ikei z lat 90. To nie jest zamierzony vintage. Moja przewodniczka sypia na rozkładanej kanapie, mebel zbyt często pozostaje w tej pozycji również za dnia. W pokoju mordercy – sprana dziecinna kołdra we wzorek boiska do koszykówki. Kiedy syn wstaje z krzesła, matka w jego oparciu znajduje małe pęknięcie. „Jeśli drewno by żyło, wypłynęłaby ciecz”.
Ludzie odsuwają się od mamy mordercy, jakby syn wyssał zbrodnię z mlekiem matki. Henrietta już nie wychodzi wieczorem ze znajomymi. Ale nagle w tej surowej podróży po północnym kraj pojawia się coś na kształt niespodziewanej atrakcji turystycznej. Co porabia mama mordercy, która jedzie do więzienia na widzenie z synem? Poznaje inną mamę mordercy. Na imię jej Grace. Pomiędzy Szwedkami wybucha latynoskie pożądanie. Henrietta i Grace to ogień pod lodem. Czuję „gazowaną krew, którą potrafi obudzić tylko skóra drugiego człowieka”.
Love story uruchamia inną scenerię. Pojawia się dom Grace – duży, jasny, z wielkim ogrodem, nad jeziorem. Jest nawet prywatny pomost. Cóż, jest wszystko. Nawet narzędzie zbrodni – nóż kuchenny. Programowo skromny, jak wszystko w Szwecji.
„Mamę mordercy” można czytać jak historię popsutego losu, samotności, dojmującej osobności, macierzyństwa. To szwedzki stół: bierze się to, na co ma się ochotę.
Zyta Rydzka, „Książki. Magazyn do Czytania” 3/2021
„To nie jest mój syn”. Tak brzmią pierwsze słowa, które wypowiada bohaterka, gdy policja przychodzi do jej mieszkania. To przyznanie się do winy (sugerowane porwanie niemowlęcia) czy zdrada, wyparcie się ukochanego dziecka? Czy miłość do Grace jest lekarstwem na rozpacz, czy raczej drogą ucieczki od miłości, która okazała się zbyt trudna? Nic nie jest tu oczywiste.
Aleksandra Byrska, magazynwizje.pl
Ta niewielka powieść to najlepsze dotąd dzieło szwedzkiej autorki. W wielu momentach rozrywa serce.
Michał Nogaś, Nogaś na stronie
Bardzo rzadko odnoszę się do oprawy graficznej omawianej książki, ale najnowsza powieść Idy Linde – w pewnym stopniu odmienna od pozostałych – doczekała się prawdziwego dzieła sztuki, albowiem jej okładka za pomocą czerni i czerwieni nie tylko trafnie symbolizuje problematykę powieści, lecz jest po prostu piękną rzeczą. I taką książkę chciałoby się mieć na półce. Artystyczna oprawa zapowiada także znakomitą treść. „Mama mordercy”, jak już zaznaczyłem, jest nieco inną powieścią szwedzkiej pisarki. Wyróżnia ją to, że ma bardzo linearną akcję, zawiera niewiele retrospekcji, a znana już z poprzednich dokonań Linde poetycka wieloznaczność nieco skrywa się tu w tle, bo to dość mroczna narracja zawierająca elementy powieści kryminalnej.
Jarosław Czechowicz, krytycznymokiem.blogspot.com
Idy Linde nie da się pomylić z nikim innym. Jej pozorna oszczędność w słowach to w istocie proza poetycka najwyższej próby. Jej zdania mieszczą się pomiędzy ledwo odczuwalną czułością a brutalnością chirurgicznej prawdy. Jeśli poprzednie dzieła i ich sens komuś umykały, warto zajrzeć tam jeszcze raz i odnaleźć to wyważenie, ten język, który ponownie tak wybitnie przełożyła na język polski Justyna Czechowska w „Mamie mordercy”.
Elwira Przyjemska, Księgarka na regale
Danielle –
hello there and thank you for your info – I’ve definitely picked up something new from right here.
I did however expertise a few technical points using this site, as I
experienced to reload the site a lot of times previous to I
could get it to load properly. I had been wondering if your
hosting is OK? Not that I’m complaining, but slow loading instances times will often affect your placement in google and could
damage your high-quality score if ads and marketing with Adwords.
Anyway I’m adding this RSS to my e-mail and can look out
for much more of your respective interesting content. Ensure that you update this again very soon..
Escape rooms hub