KOBIERKI

Czterdziestoletni Bobi, bobohater świeżo po dramatycznych przejściach i zejściach, trafia na odwyk w szpitalu psychiatrycznym w Kobierzynie, gdzie w towarzystwie dwunastu sobie podobnych wyrusza w podróż w poszukiwaniu życia po piciu. Bobuś, niesforny uczeń, ze wszystkich sił opiera się reedukacji, salwuje się ucieczką w ironię i groteskę, improwizuje, przymierza maski, pokazuje język, przeprowadzając na nim karkołomne eksperymenty. Jego lustrzane alter-ego, narrator Siedmiu Pieczątek – siedmiu zadań terapeutycznych, w prosty sposób i zupełnie serio opowiada grozę życia spustoszonego przez alkohol.

Ale najgłówniejszym bohaterem Kobierków, przemawiającym ustami wszystkich postaci, nicującym i stwarzającym ich język, jest głód. Głód uczuć i utraconej bliskości. Głód życia albo śmierci. Głód słów i sensów. Głód alkoholu.

Opis

Kobierki to polifoniczna powieść inicjacyjno-przygodowa, najbezwstydniej pijana i najbeznadziejniej trzeźwiejąca historia od czasów Pod Mocnym Aniołem Pilcha.

Informacje dodatkowe

Autor

Grzegorz Franczak

ISBN

978-83-63056-11-7

Premiera

2014 r.

Oprawa

Miękka ze skrzydełkami

Liczba stron

260

Recenzje

Deliryczny centon

​Grzegorz Franczak, dotąd poeta, filolog, tłumacz (m.in. Katullusa, Petrarki, Ungarettiego, Leopardiego) właśnie zadebiutował prozą. Jego „etyliczna epopeja”, jak głosi podtytuł, rozpoczyna się klasycznie: snem i spustoszeniem: butelki, stłuczone szkło, w piekarniku spleśniała pizza; lustro zasłonięte kolażem z gazet; i dobywający się z trzewi bohatera krzyk.

Czterdziestoletni Bobi (bobohater), niczym Juruś w Pod mocnym aniołem Jerzego Pilcha rozpoczyna terapię. Na OD WOTUW. Oddziale Dziennym Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia. W Krakowie, w Kobierzynie. Jest alkoholikiem. Jako dziecko, patrząc na pijącego ojca, którego doglądał (opróżniając i myjąc wiaderko, nad którym ten wisiał), obserwując go śpiącego, albo zdychającego, przysięgał sobie: „żarliwie i nadaremno, że nigdy-przenigdy” nie będzie tak leżał, tak rzygał i tak zdychał.
Nic z tego. Bobi Pije. Od załamania: niezmordowanie i nieprzytomnie. Płacąc za to ciągle tę samą cenę: „Przerażnie przygważdżającego do podłogi. Krzyczenie, skowyczenie w biały mrok i w czarny dzień. Cołganie się do najbliższej Przenaświętszej Przeczystej. Gadanie do ścian, skuczenie do Kurwy Maci.”, „I bezsenność, bo choćbym nie wiem ile jeszcze wypił, upić się już bardziej nie mogę.”

Bohater nosi w sobie dziecięcą traumę. Ciemne wspomnienie. „Jądro ciemności”, które odsłania w czasie terapii. Jest w nim katowanym dzieckiem, uległym i bezbronnym. Nie może uciec, bo nie ma dokąd uciekać. Nienawidzi się. Zatyka sobie z całych sił, oburącz, tętnice szyjne, „po zawrót głowy, po zemdlenie”. Ale dorasta i żyje. Przechodzi przez szkołę (ze świadectwem z paskiem). Czasem, co prawda, się napije, czasem zapije, ale nad piciem ma (jeszcze) kontrolę. Studiuje. Szybko robi doktorat i naukową karierę. Zostawia za sobą Wieczystą. Kraków zamienia na Wenecję. Pracuje w Trieście, gdzie poznaje Fi. Szybko się oświadcza, planuje wspólne życie, ale Fi, jak powiada, umieszcza go w „poczekalni”, na dziesięć lat, na niedoczekanie.

W tym czasie Bobi pnie się, publikuje. Dostaje etat w Mediolanie. Pierw dojeżdża, w końcu się przenosi; i zakochuje – w Ri. Życie zaczyna się na nowo. Życie w euforii, w spełnieniu. Ale na krótko, bo we wrześniu Ri wyjedzie na stypendium, a Bobi zostanie sam, ze swoimi emocjami (swoją winą wobec Fi), z samym sobą, od którego będzie próbował uciec, którego będzie próbował w sobie zapić.

Tak zacznie się piekło, które odbierze mu Ri i kontrolę nad życiem, tak zaczyna się opowieść, którą podejmie na Oddziale Dziennym w Kobierzynie. (…)

Paweł Jasnowski, Miesięcznik Twórczość 5/2015

 

Ta książka nie jest utkana z marzeń. Raczej składają się na nią rozczarowania. Bardzo gorzkie. Czasem nawet gorzkie żołądkowe.

Bobi ma czterdzieści lat i właśnie zapija utraconą miłość. Zapija po raz pierwszy od lat dziesięciu, a może po raz pierwszy od dziesięciu godzin? Właściwie nie wiadomo i przez to nie-wiadomo oraz pomieszanie z poplątaniem musi zacząć reagować.

Trafia na odwyk do Kobierzyna. Terapia będzie trwać codziennie, przez kilka tygodni. Od rana do popołudnia. „Etatowa praca nad sobą” – nazwie ją narrator. I przyłoży się do niej iście literacko.

„Kobierki” to bowiem literacki kamuflaż samotności i niezgody. Nie tylko na to, w jakim punkcie życia bohater się znalazł, ale i chyba na siebie w ogóle. Jego opowieść, mocno traumatyczna przecież, obudowana jest na miliony sposobów. Przede wszystkim narracją zanurzoną w historii doświadczeń innych. Literackich (mamy tu wręcz bezwstydne cytaty literatury przedmiotu, na końcu nawet ze spisem niecnie wykorzystanych dzieł; jest tu i Bieńczyk, i Pilch oczywiście, i Barthes nawet z „Fragmentami dyskursu miłosnego”). Ale nie tylko. Bo na terapii z Bobim są jeszcze inni. A inni to także historie innych. Opisane w „Kobierkach”, a jakże.

Wszystko wydaje się poukładane i pod kontrolą. Jak u człowieka uzależnionego, który wyznacza sobie, że nie przekroczy sześciu piw dziennie. I nie przekracza nigdy. Bo poza piwami jest przecież wódka, whisky, rum. Oparta na pewnego rodzaju przesadzie opowieść z książki Franczaka to gra nie tylko z rzeczywistością, ale i własną historią. Gra tak wysublimowana, że w pewnym momencie nie wiemy, o co właściwie chodzi. Ale czyż nie taki jest stan umysłu kogoś, kto nie potrafi się uwolnić?

Wcale nie tak łatwo sięga się po tę książkę, gdy mamy świadomość, jakiego tematu ona dotyka. A dotyka. I to nie tylko przenośnie. To proza niestety przejmująca i to wcale nie w idyllicznym – gdyby zostać przy słowie wyrwanym z podtytułu – sensie. Pisanie Franczaka pobudza nie tylko do myślenia nad literackimi kontekstami, ale i nad tym, co się dzieje z ludźmi obok nas. I co się może stać z nami samymi. To ostatnie jest najgorsze.

Chciałbym więc napisać, że jest to książka, którą się porcjuje, smakuje małymi łykami. Ale skłamałbym. Bo „Kobierek” nie da się tak trawić. Najlepiej nie konsumować ich wcale. Najlepiej je przyjąć w całości, jednym haustem. I być potem przygotowanym na naprawdę sporego kaca.

Marcin Wilk, Wyliczanka.eu

 

Franczak opowiada o dramacie uzależnienia, ale również o rozpaczliwych próbach sankcjonowania patologii w sobie jako czegoś normalnego. Jego historia porusza i jest żywa, ale staje się w finale standardowym opisem przypadku, którego losy można  w pewnym momencie przewidzieć.

Jarosław Czechowicz, Krytycznym okiem

czytaj więcej

 

„Kobierki” to rzecz dla uważnego czytelnika. Mnogość stylów literackich i zabawa językiem wymagają wnikliwej lektury. Bobohater chowa się za tym językowym przepychem, ucieka weń. To także książka wstrząsająco autentyczna, która momentami bawi, ale nie pozwala zapomnieć o cierpieniu.

Małgorzata Walendowska, Xiegarnia.pl

czytaj więcej

Opinie

Na razie nie ma opinii o produkcie.

Napisz pierwszą opinię o „KOBIERKI”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *