Perec ma opinię autora trudnego i w pewnym sensie wciąż nieodkrytego, a w dodatku (czy też właśnie dlatego) ciąży nad nim klątwa pisarza nieprzetłumaczalnego. Wydawnictwo Lokator sukcesywnie dba, by tajemnicę Pereca rozjaśnić, albo chociaż podjąć tę szaradę na nowo, tj. w nowym tłumaczeniu czy wręcz tekstami nie publikowanym wcześniej w Polsce. Misja Serii Potencjalnej jest imponująco spójna, wydawanie pisarza z łatką „trudnego” i „nieprzetłumaczalnego” ma w sobie to heroiczne piękno, które zasługuje na szacunek. Im więcej wiemy o Perecu tym bardziej jest zagadkowy, tym więcej pytań stawia przed nami lektura jego kolejnych zazębiających się tekstów, które tworzą układankę o tyle intrygującą, że możliwą do ułożenia jedynie potencjalnie. Ilość kombinacji w jakie można skutecznie połączyć elementy projektu literackiego Pereca jest, używając języka matematyki, większa od jednego czy po prostu – nieskończona. Przy tekstach Pereca pracujemy bowiem nie tylko w jednej płaszczyźnie, co czyni ilość kombinacji zachwycająco i jednocześnie zatrważająco ogromną.

Z tytułu powieści „W albo wspomnienie dzieciństwa” możemy wywnioskować, że znajdziemy w środku alternatywne historie albo różne interpretacje tej samej historii. I, co ciekawe, oba te tropy możemy uznać za uzasadnione. W tym mocno autobiograficznym tekście Pereca poznajemy dwie pozornie nie związane ze sobą opowieści: przeplatają się tu ze sobą opowieść o wyspie nazywanej po prostu „W” oraz próba rekonstrukcji wspomnień dokonywana przez Gasparda Wincklera. Historia Gasparda, który dostaje zagadkowy list z prośbą o spotkanie i poznaje historię chłopca, którego tożsamość otrzymał po dezercji z francuskiej armii, przerywana jest opisem wyspy, na której panujekult sportu. Pozornie osobne wątki po wybrzmieniu ostatniego zdania stają się nierozerwalne i jako całość wybrzmiewają wszystkimi pytaniami, jakie tylko może sprowokować poruszany temat tożsamości, pamięci, przeszłości, dzieciństwa, wspomnień, historii, niemocy, okrucieństwa, człowieczeństwa.


Dla Pereca przeszłość jest tworem równie dynamicznym, co niedostępnym. Ta próba uporządkowania wspomnień pomnaża pytania, buduje odległe metafory, nasuwa przypuszczenia, gubi trop, z zaskoczenia ucina wątek. Mamy parę artefaktów, która są bazą do snucia wspomnień – są trzy zdjęcia. Jedno przedstawia jego ojca, drugie matkę bohatera z nim samym w parku, trzecie – ten sam duet, tym razem w studiu fotograficznym. Zdawałoby się, że to jest jakiś element stały, że mamy wreszcie w garści punkt odniesienia, jakiś pewnik w tym całym chaosie nikłych wspomnień i przypuszczeń co chwila podważanych przez samego ich autora. Jest to oczywiście złudne wrażenie. Nic nie jest pewne. Sceny, które odtwarza z pamięci Gaspard, nie do końca znajdują potwierdzenie na fotografiach. To są drobiazgi, które mocno krytycznie dopisuje do swoich wspomnień, które burzą w pewnym sensie jego tożsamość. Używa sformułowań typu „Dzisiaj rzekłbym…” zupełnie deprecjonując swoją pamięć nasuwającą mu we wspomnieniach długie poły płaszcza ojca, choć na zdjęciu widać, że kraniec jego kurtki wojskowej sięgał do połowy uda. Czy w związku z tym jego wspomnienia nie są prawdziwe i nie przedstawiają żadnej wartości? Co zbudowało człowieka, który miał traumatyczne dzieciństwo, który już w jego początkach utracił oboje rodziców oraz wielokrotnie zmieniał miejsca zamieszkania i wielokrotnie podejmował próby adaptacji do nowych okoliczności? Co sprawiło, że został Gaspardem Wincklerem potencjalnie porzucającym dotychczasowe życie i idącym na spotkanie z obcym człowiekiem, z którym przyjdzie mu się zmierzyć w pojedynku dużo poważniejszym, niż tylko odkrywanie kart przeszłości. A na stole leży więcej niż jedna talia.

Wyczuwa się trójstyk, w którym splata się dzieciństwo obu narratorów (noszących przecież to samo imię) z Wielką Historią. Chociaż pozornie linie narracyjne biegną do siebie równolegle i wedle definicji matematycznej nie przecinają się, to silnie wyczuwa się ich wspólny tragizm, wspólne traumy i poczucie konieczności ciągłej walki. W pewnym momencie w historii W, gdy kult sportu i tężyzny fizycznej zaczyna przybierać coraz bardziej przerażające i zdehumanizowane formy, pojawia się dziecko. Jego sytuacja jest jasna w tym znaczeniu, że jest z góry skazany na okrutny los, który wiodą wszyscy mieszkańcy W. Dzieciństwo na W oraz dzieciństwo Gasparda zaczynają mieć ze sobą coraz więcej wspólnych i przerażających elementów. Postać małego Gasparda, który zaginął na morzu, nakłada się na dorosłego obecnego Gasparda rekonstruującego swoje dzieciństwo i sprawiając, że rysy stają się jeszcze mniej rozpoznawalne. Albo ta twarz zaczyna przypominać twarz Georgesa Pereca.

W albo wspomnienie dzieciństwa, Georges Perec, Lokator.