Deliryczny centon

​Grzegorz Franczak, dotąd poeta, filolog, tłumacz (m.in. Katullusa, Petrarki, Ungarettiego, Leopardiego) właśnie zadebiutował prozą. Jego „etyliczna epopeja”, jak głosi podtytuł, rozpoczyna się klasycznie: snem i spustoszeniem: butelki, stłuczone szkło, w piekarniku spleśniała pizza; lustro zasłonięte kolażem z gazet; i dobywający się z trzewi bohatera krzyk.
Czterdziestoletni Bobi (bobohater), niczym Juruś w Pod mocnym aniołem Jerzego Pilcha rozpoczyna terapię. Na OD WOTUW. Oddziale Dziennym Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia. W Krakowie, w Kobierzynie. Jest alkoholikiem. Jako dziecko, patrząc na pijącego ojca, którego doglądał (opróżniając i myjąc wiaderko, nad którym ten wisiał), obserwując go śpiącego, albo zdychającego, przysięgał sobie: „żarliwie i nadaremno, że nigdy-przenigdy” nie będzie tak leżał, tak rzygał i tak zdychał.
Nic z tego. Bobi Pije. Od załamania: niezmordowanie i nieprzytomnie. Płacąc za to ciągle tę samą cenę: „Przerażnie przygważdżającego do podłogi. Krzyczenie, skowyczenie w biały mrok i w czarny dzień. Cołganie się do najbliższej Przenaświętszej Przeczystej. Gadanie do ścian, skuczenie do Kurwy Maci.”, „I bezsenność, bo choćbym nie wiem ile jeszcze wypił, upić się już bardziej nie mogę.”
Bohater nosi w sobie dziecięcą traumę. Ciemne wspomnienie. „Jądro ciemności”, które odsłania w czasie terapii. Jest w nim katowanym dzieckiem, uległym i bezbronnym. Nie może uciec, bo nie ma dokąd uciekać. Nienawidzi się. Zatyka sobie z całych sił, oburącz, tętnice szyjne, „po zawrót głowy, po zemdlenie”. Ale dorasta i żyje. Przechodzi przez szkołę (ze świadectwem z paskiem). Czasem, co prawda, się napije, czasem zapije, ale nad piciem ma (jeszcze) kontrolę. Studiuje. Szybko robi doktorat i naukową karierę. Zostawia za sobą Wieczystą. Kraków zamienia na Wenecję. Pracuje w Trieście, gdzie poznaje Fi. Szybko się oświadcza, planuje wspólne życie, ale Fi, jak powiada, umieszcza go w „poczekalni”, na dziesięć lat, na niedoczekanie.
W tym czasie Bobi pnie się, publikuje. Dostaje etat w Mediolanie. Pierw dojeżdża, w końcu się przenosi; i zakochuje – w Ri. Życie zaczyna się na nowo. Życie w euforii, w spełnieniu. Ale na krótko, bo we wrześniu Ri wyjedzie na stypendium, a Bobi zostanie sam, ze swoimi emocjami (swoją winą wobec Fi), z samym sobą, od którego będzie próbował uciec, którego będzie próbował w sobie zapić.
Tak zacznie się piekło, które odbierze mu Ri i kontrolę nad życiem, tak zaczyna się opowieść, którą podejmie na Oddziale Dziennym w Kobierzynie. (…)

Miesięcznik Twórczość 5/2015

Grzegorz Franczak, „Kobierki, czyli epopeja etyliczna w dwudziestu i jednym kawałku” Wydawnictwo Lokator, Kraków 2014