Trzecia po doskonałej Fabryce i Boskiej Kolonii (Lokator 2013) powieść graficzna , która ukazuje się właśnie w Polsce, nie tylko nie rozczarowuje, ale wydaje się nieoczekiwanie przerastać tak jedną jak i drugą opowieść.
Oto bohaterem jest hybryda: z ludzkim ciałem i niedźwiedzim łbem. Od urodzenia wychowują go bezdzietni rodzice w domu na skraju lasu, dając mu, bez względu na jego odmienność, to, czego nie mogli dać „normalnemu” synowi (które nigdy nie mieli). Syn dorasta, i choć staje się od czasu do czasu obiektem śmiechu i drwin, zatraca powoli, gubi swoją zwierzęcą tożsamość. Gdy pewnego dnia wraca do domu z pobitą twarzą, ojczym wykopuję wszystkie swoje oszczędności, które zakopał pod drzewem na skraju lasu (miejscu w powieści symbolicznym). Bohater wyrusza wówczas do dużego miasta, podejmuje studia, które, jak ufają rodzice i on sam, pomogą mu przekroczyć obcość i nieakceptację. Zagrzebany tam w książkach, czyta i pisze – niezmordowanie, fanatycznie.
Ale obcość, którą próbuję zatrzeć bohater Presla, okaże się piętnem nie do zdarcia. Mimo podjętego trudu, stanie się on w decydującym momencie pośmiewiskiem, co uświadomi mu jego „prawdziwą” tożsamość, spowoduje zamknięcie przed światem, porzucenie ludzkiego uposażenia i zezwierzęcenie. Ostatecznie tym, co pozwoli mu na zażegnanie kryzysu, okaże się uczucie, ale także – jak uprzednio w Fabryce – sztuka: pędzel i płótno malarskie (będące tu miejscem negocjowania i konstruowania tożsamości). To właśnie dzięki nim rozpozna siebie jako syna swego ojczyma, swojego prawdziwego ojca. To wówczas zapuści on korzenie, odnajdując spokój; a na płótnie zwierzęce wizerunki zastąpi konar drzewa, symbol zakorzenienia w świecie.
Choć w pierwszej chwili Syn wydaje się historią zgoła odmienną od Fabryki i Boskiej kolonii, to z biegiem czasu czytelnik łapie się na tym, że wszystkie opowieści (także Priape, zapowiedziany na rok 2014) okazują się mieć ze sobą wiele wspólnego. Węzłem na pewien sposób łączącym wszystkie powieści Presla jest inność, albo skazana na zagładę (Fabryka, Boska kolonia) albo będącą bolesnym stygmatem (Syn). Jest nim także język, którego sugestywność bierze się z nałożonego na narrację przymusu (inspirowaną praktyką pisarską Georges’a Pereca i OuLiPo) nie posługiwania się słowem i operowaniem wyłącznie obrazami, symbolami i zapożyczeniami, które napędzają u Presla fabułę.
Tak Fabryka, Boska kolonia, jak i Syn swojego ojca są dowodem na to, że czas zrewidować anachroniczną ocenę komiksu, i przekonać się do tego medium, za którego pomocą, można dziś powiedzieć znacznie więcej niż się na ogół wydaję.
(Nicolas Presl, Syn swojego ojca, Wydawnictwo Lokator 2014)
Tekst w zredagowanej i skróconej formie ukazał się w Magazynie Chimera – Maj 2014