Forrest-Gander_select_3149-1
Julia Fiedorczuk: Czy nie czujesz się czasami przytłoczony informacjami na temat katastrof? Pożary w Amazonii zeszłego lata i w Australii na początku tego roku… Pamiętam, że kiedy byłam mała, a w telewizji pokazywali jakieś straszne rzeczy, zasłaniałam oczy dłońmi i patrzyłam na ekran przez palce. W ten sposób mogłam widzieć i zarazem nie widzieć. Coraz częściej tak się właśnie czuję, kiedy oglądam wiadomości. Zanotowałam sobie jednak kilka zdań, np. nagłówek z „Guardiana”: „Alarm dla edenu. Za późno na ewakuację. Szukajcie schronienia przed nadciągającym ogniem”. Te słowa przez wiele tygodni nie dawały mi spokoju.

Forrest Gander: Mieszkam w Kalifornii i od razu pomyślałem, że to zdanie mogłoby się odnosić także do miasteczka Paradise w mojej okolicy, które niedawno spłonęło do gołej ziemi. Kilka lat temu zginęło tam mnóstwo ludzi. Chyba masz rację: zasłaniamy oczy. Niestety, jeżeli cokolwiek może zmienić nasze nawyki i przyzwyczajenia, jeśli coś może zaradzić naszej niezdolności skupiania uwagi na dłuższy czas, naszej chciwości, samozadowoleniu i skoncentrowaniu wyłącznie na sobie, to tylko pieprzone wielkie katastrofy, np. pożary lasów w Australii [albo pandemia koronawirusa – już po przeprowadzeniu tego wywiadu, rozmowa odbyła się 23 lutego 2020 r. w Louisville – przyp. J.F.].

Wygląda na to, że wydarzenia w Australii wpłyną na tamtejszą politykę. Poparcie dla wydobycia węgla i dla energii opartej na jego spalaniu zaczęło spadać, ale tylko dlatego, że społeczeństwo poniosło ogromne straty. Skala nieszczęścia ma znaczenie. W Kalifornii po katastrofalnych pożarach natychmiast nastąpiły istotne zmiany w zakresie gospodarki wodnej. Co prawda stan zwierciadła wód gruntowych się poprawił, a w ostatnich dwóch sezonach mieliśmy porządne opady deszczu, ale wprowadzone w związku z katastrofą naturalną przepisy dotyczące oszczędzania wody nadal obowiązują. Dokonała się zatem reforma polityczna.

photo_46781_1481697022_bigczytaj całość >>>