Mateusz Pakuła „Panoptikos”
Uznałem, że tego typu zestawienie to dobra okazja, aby wyciągnać na światło dzienne perełkę, o której w innym wypadku pewnie mało kto usłyszy. No bo powiedzmy sobie szczerze – ilu jest polskich dramatopisarzy, których teksty sprzedają się w przyzwoitych nakładach? Przychodzi mi na myśl pięć nazwisk, z czego trzy należą do osób nieżyjących. Jeśli chodzi o wciąż aktywnych twórców: Demirski, Masłowska i długo, długo nic. Nie czarujmy się zresztą: Masłowska dramatopisarka sprzedaje się dużo gorzej niż prozaiczka/felietonistka, a Demirski (mimo niewątpliwego talentu) to na gruncie literackim zjawisko niszowe.
Tymczasem ubiegły rok przyniósł nam„Panoptikos” Mateusza Pakuły, zbiór tekstów laureata Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej wydany przez małą oficynę Lokator. Choć Pakuła należy do wiodących polskich twórców teatralnych, a jego dramaty są wystawiane w całej Polsce, jego nazwisko raczej niewiele mówi tzw. przeciętnemu czytelnikowi. A szkoda. Krakowski twórca to doskonały stylista obdarzony niewiarygodnym literackim słuchem, a przy okazji – nie boję się tego określenia – jeden z najwybitniejszych polskich poetów, poetą sensu stricto wcale niebędący. Pakuła drze język na kawałki, majsterkuje, remiksuje, dając czytelnikowi porażającą, wielowarstwową całość. Na zachętę: bohaterami jednego z dramatów zawartych w zbiorze są misie mówiące wersami z piosenek Bryana Adamsa. Czy potrzeba jeszcze jakiejś rekomendacji.
czytaj całość >>>