Poetycka ankieta Xięgarni – Linn Hansén
Linn Hansén, laureatka Nagrody im. W. Szymborskiej za tom „Przejdź do historii” (wydawnictwo Lokator, 2017). Za przekład książki ze szwedzkiego na język polski została nagrodzona Justyna Czechowska.
Dlaczego pisze Pani wiersze?
Linn Hansén: W przypadku książki Przejdź do historii chodziło mi o to, by spróbować zrozumieć, czym jest to, co nazywamy historią, albo przynajmniej ułożyć coś, o czym mogłabym rozmyślać wspólnie z czytelnikiem. Co oznacza, że historia jest opowieścią pragnącą objąć wszystko, podczas gdy zbudowana jest z tego, że większość rzeczy z niej wykluczono? Czy historia może być jakimś kluczem do współczesności i jaki jest jej potencjał w walce o to, czego za historię nigdy nie uznano? Historię można by opowiedzieć jako walkę prędzej niż porozumienie, ale zwycięzca będzie potem decydował o sposobie opowiadania o zdarzeniach. To także pytanie o produkcję wiedzy, to znaczy o władzę – ponieważ historia jest prawdopodobnie największą narracją, jaką posiadamy, mówi o sposobie, w jaki opowiadamy i organizujemy wszystkie inne aspekty życia.
Jak wyglądałoby Pani życie bez poezji?
LH: Nie sądzę, że jakoś szczególnie zmieniłoby to moje życie, ale uważam, że jeśli poezja jest dobra, może stworzyć system albo poszerzyć ramy myślenia – stawiając jedno obok drugiego, zmieniając albo użytkując różne rodzaje języka, zwiększając lub zmniejszając tempo w sposób, dzięki któremu dostrzega się nowe aspekty tego czy owego.
To też dlatego poezja jest dobra i na dobry humor, i na cierpienie. Ponieważ może ukryć lub przesunąć znaczenie, może mówić o rzezach, o których z jakichś powodów nie da się opowiedzieć w inny sposób. Dlatego poezja staje się narzędziem oporu, nie tylko w niektórych miejscach.
Gdzie szuka Pani inspiracji?
LH: Pisząc Przejdź do historii nie czytałam książek historycznych, ale przeglądałam sporo testów z historii dla szkół podstawowych, czytałam instrukcje obsługi aparatów,szyldy z zakazami w tramwajach i inne teksty, które pod względem formy są domyślnie jednoznaczne, dydaktyczne i autorytarne. Z czasem zaczęłam czytać także polityczne teksty dotyczące historii, także te napisane przez nacjonalistyczną, skrajną prawicę, która zawłaszczyła historię jako taką w swej narracji o ojczyźnie, białej rasie i szwedzkiej (czy choćby polskiej) kulturze.
Kto jest pierwszym czytelnikiem Pani wierszy?
LH: Zbieram notatki, a potem je redaguję, łączę je z sobą na przykład te, które swoim tonem lub w jakiś inny sposób dotyczą interesującego mnie zagadnienia. Redaguję, a potem czytam wiersze na głos, skreślam to, co mi nie leży, znów zamieniam, a potem proszę kilkoro przyjaciół o lekturę.
Czy według Pani poezja to normalna praca? Czy poeta jest bardziej artystą czy rzemieślnikiem?
LH: Wydaje mi się, że dobrze by było, gdyby nie było tak dużej równicy między pracą jakąkolwiek a pisaniem poezji, czy działaniem na każdym innym polu sztuki. Fakt, że poezja jest niskodochodowa, ale pełna prestiżu tworzy skrzywienie zarówno w możliwościach pisania, jak i w potwierdzeniu, jakie piszący może otrzymać (w porównaniu z tym, którego inne grupy zawodowe nie otrzymują). Najlepiej byłoby, gdyby można zajmować się i jednym, i drugim. Nie jest dobre dla poezji, jeśli ktoś jest pełnoetatowym poetą i pracuje tylko i wyłącznie w samotności.
Czy według Pani poezja powinna być zaangażowana społecznie?
LH: Trudno mi sobie wyobrazić, by poezja w ogóle miała się nie zajmować społeczeństwem – w szerokim znaczeniu, społeczeństwo to przecież większość otaczającego nas świata, łącznie ze sposobem, w jaki ludzie rozumieją siebie samych i siebie nawzajem. Równie trudno jest mi wyobrazić sobie język, który by nie odbijał, przesuwał, potwierdzał lub podważał znaczeń, tworzył na nowo język społeczny, niezależnie od tematu wiersza.
Jakich poetów Pani czyta?
Chętnie czytam poezję, która traktuje swój temat, ale niekoniecznie samą siebie, serio, takie teksty, które potrafią wygenerować humor z czegoś naprawdę poważnego, albo takie, które dają sobie z tym spokój.
(Ze szwedzkiego przełożyła Justyna Czechowska)