13015556_1325688284114951_8479239913237424608_n
Piotr PIO Kaliński, grafik, wydawca i księgarz
(księgarnia Lokator, ul. Mostowa 1)

Początkiem mojej przygody z książką były studia i dyplom w pracowni książki w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Z zawodu jestem raczej grafikiem. Książka jest moją pasją. Często w swoich pracach szukam połączenia literatury z obrazem. W Lokatorze staram się promować ambitne wydawnictwa niszowe, które dbają o szatę graficzną, jakość przekładu oraz swoich autorów.

z19845113Q,Piotr--Pio--Kalinski
Prowadzę autorski dobór książek, nie biorę do sprzedaży wszystkich nowości, które pojawiają się na rynku, tylko te, które mnie interesują, których nie wstydzę się polecać klientom. Raz w miesiącu sporządzamy listę najlepiej sprzedających się w Lokatorze książek i zazwyczaj znajdują się na niej inne tytuły niż w zestawieniach księgarni-sieciówek. Dużą wagę przywiązuję do współpracy z takimi wydawnictwami jak Karakter, Czarne, Wytwórnia czy Dwie Siostry. Dobre i dobrze wydane książki zawsze się sprzedadzą. W Lokatorze od 15 lat (bo ten rok jest rokiem jubileuszowym) literatura była obecna. Dzięki ludziom, którzy do nas przychodzili: tłumaczom, pisarzom. To oni dzielili się ze mną swoimi pasjami, lekturami, zainteresowaniami. Na przykład Jerzy Franczak czy Grzegorz Jankowicz, ale też cała rzesza polonistów i literatów.

Zaczynaliśmy od organizowania jednego spotkania autorskiego w tygodniu, z czasem ich przybyło i niekiedy były aż cztery wydarzenia w tygodniu (wystawy, koncerty, wieczory literackie). Co jest największym bonusem czy darem w pracy księgarza? Właśnie możliwość spotkań z interesującymi ludźmi na co dzień. Nie tylko z pisarzami, równie interesującymi są czytelnicy, odbiory literatury, słuchacze wieczorów autorskich. Sam fakt, że można stworzyć miejsce przyjazne, które jest ciekawe, w którym miło można spędzić czas, też sprawia satysfakcję. Przychodzę do Lokatora, a tu na jednej kanapie siedzi Wojtek Nowicki ze znajomymi, a na drugiej Agnieszka Taborska z Marcinem Giżyckim, piją kawę i mówią: „Fajnie, że wpadłeś, bo właśnie jesteśmy w Krakowie”. Albo Janek Gondowicz, który przyjechał z Warszawy z okazji premiery swojego przedstawienia w jednym z krakowskich teatrów, mówi: „Pomyślałem, że Cię odwiedzę!”.

Niedawno Swietłana Aleksijewicz podczas Festiwalu Conrada miała w Lokatorze przeczytać fragmenty swoich książek, ale widząc setkę słuchaczy, zmieniła plany i przez dwie godziny opowiadała nam o sobie, o reportażach. To było magiczne spotkanie. Albo wieczór autorski poety Andrzeja Sosnowskiego – jeszcze w pierwszym lokalu na Krakowskiej 10. Na sześćdziesięciu metrach kwadratowych siedziało tylu studentów, że padł chyba nasz rekord, siedzieli jeden przy drugim, na podłodze, krzesłach, stołach, parapetach. Zajmowali każdą wolną przestrzeń. Wszyscy wpatrzeni w poetę, który czytał wiersze i prosił, aby słuchacze powtarzali refreny tych wierszy. I wszyscy jednym zgodnym chórem powtarzali je jak mantrę.

BEATA BIALIK, MARTA GRUSZECKA, GRZEGORZ NUREK
21.04.2016 19:00

[foto: MICHAŁ ŁEPECKI]

Cały tekst: http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,35796,19953882,ksiegarz-to-brzmi-dumnie-to-nie-tylko-sprzedawanie-ksiazek.html#ixzz48CHCYYuE

Cały tekst: http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,35796,19953882,ksiegarz-to-brzmi-dumnie-to-nie-tylko-sprzedawanie-ksiazek.html#ixzz48CGxErS8