POEZJE ZEBRANE ÁLVARO DE CAMPOS

Czuć wszystko na wszystkie sposoby,
Przeżywać wszystko ze wszystkich stron,
Być tą samą rzeczą na wszystkie możliwe sposoby w tym samym czasie.

Álvaro de Campos „Mijanie godzin”

Opis

W pierwszej części książki mamy utwory choleryczne, histeryczne, pochodzące z okresu sensacjonistycznego, a im dalej zagłębiać się będziemy w lekturę, wiersze stają się coraz bardziej intymistyczne, przesiąknięte cierpieniem, znużeniem życiem, tęsknotą za minionym czasem, strachem i niepokojem, coraz bardziej przypominają w swoim wydźwięku Księgę Niepokoju. Campos coraz bardziej upodabnia się do swego stwórcy, aby w końcu stać się z nim tożsamy.

Wojciech Charchalis

Álvaro de Campos urodził się w Lizbonie 13 października 1890 r. i wiele podróżował po Oriencie oraz po Europie. Jakkolwiek by było, mierzył 175 cm, a zatem był wysoki jak na swoją epokę, miał cerę lekko śniadą, włosy czarne, gładkie. Nie nosił okularów, a oczy miał w nieokreślonym kolorze. Jest niewierzącym homoseksualistą. Głównym tematem jego wierszy jest samotność, a za najważniejszy z napisanych przez niego wierszy uważa się „Trafikę”. Jego mistrzem był Walt Whitman, Cesário Verde i Alberto Caeiro.

Fernando Pessoa

Książka dofinansowana ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Informacje dodatkowe

Autor

Fernando Pessoa

ISBN

978-83-63056-32-2

Premiera

07.2016 r.

Oprawa

Miękka ze skrzydełkami

Przekład

Wojciech Charchalis

Opracowanie

Wojciech Charchalis

Liczba stron

380

Recenzje

Mój kandydat do literackiego Nobla nie dość, że nie żyje, to nawet nie istniał.

To Alvaro de Campos, którego wymyślił Fernando Pessoa. W Wydawnictwie Lokator ukazały się dopiero co jego „Wiersze zebrane” w przekładzie Wojciecha Charchalisa (w oprawie graficznej PIO Kalińskiego).
Pessoa wymyślił go od A do Z: dał mu życiorys i charakter (choleryczny). Takich heteronimów stworzył mnóstwo (do dziś nie wiadomo, ile). Aby ożywić życie literackie, stworzył nawet grupę literacką z fikcyjnych poetów, która kłóciła się ze sobą – Alvaro de Campos krytykował samego Pessoę czy Bernarda Soaresa, którym to heteronimem podpisał Pessoa „Księgę Niepokoju”.

Nie tylko używał ich podczas pisania, ale wcielał się w te postaci. Kiedyś Pessoa przyszedł na spotkanie jako Alvaro de Campos i zachowywał się w sposób opryskliwy i niemiły. Alvaro de Campos pisał niestarannie, stąd trudność tłumacza i redaktorów: czy te niechlujności i błędy były zamierzone czy przypadkowe?

Dzięki de Camposowi Pessoa mógł robić w poezji to, czego mu, być może, nie wypadało – wiersz stawał się na przykład strumieniem emocji. I te wiersze są niezwykle sugestywne. Kiedy de Campos pisze „Hej! Hopla!”, czytelnik ma ochotę odpowiedzieć: „Hej! Hopla!”. Zaraża entuzjazmem, niepohamowanym apetytem na pożarcie wszechświata: „Moja wyobraźnia to Łuk Triumfalny”. Czasem wścieka się: „Co, do cholery!”, „Teraz zaczyna się Manifest: / Kurwa!”.

Jego program to „podłożyć bombę przeznaczeniu” i czuć wszystko w zwielokrotnieniu: „W sumie najlepszym sposobem na podróżowanie jest odczuwanie/ Odczuwanie wszystkiego i na wszystkie sposoby./ Odczuwanie wszystkiego z przesadą, (…) Im więcej będę czuł jako różne osoby, / im więcej będę miał osobowości (…), / będę, będę czuł, będę żył, / bardziej będę posiadać totalne istnienie wszechświata”.

Im dalej, tym więcej u de Camposa rozczarowania. Co zrobiłem ze swoim życiem? „Jakie życie zrobiłem z życia?”. To pytanie pojawia się coraz częściej. Co to znaczy „wykorzystywać czas”? „Śpię niespokojnie i żyję w niespokojnym śnie”, „Moje serce jest opróżnionym wiadrem”. „Ucisz się niepotrzebne serce, ucisz się! / Ucisz się, bo nie ma na co czekać, / I dlatego nie ma też powodu do rozpaczy”.

Rezygnacja przeplata się z humorem: „Pewnego dnia w restauracji (…) podano mi miłość jako zimne flaki”. A „Wszystkie listy miłosne są / Żałosne”. Staje się kronikarzem rozpadu, niemożności wyjścia poza swoje życie, „Ach, opium bycia kimkolwiek innym!”.

Najciekawsze, że w tym „wszechczuciu” Alvaro nie przestaje być czujnym obserwatorem siebie i jednocześnie tworzy portret człowieka na rozdrożu. Takiego, który mógłby powiedzieć jak u Dantego: „W życia wędrówce, w połowie czasu/ Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi/ W głębi ciemnego znalazłem się lasu”.

Czytamy ten tom jak jeden poemat, rwany zapis życia, sejsmograf ogołocenia. Alvaro de Campos zresztą opisuje własną śmierć: „spokojna anonimowa twarz zmarłego”. Niesłychane jest też to, że w tym szaleńczym zapisie jest tak wiele tonów. Jego jest tak dużo – chociaż przecież nie istnieje. Za każdy razem możemy podążać inną ścieżką lektury. Alvaro de Camposa najchętniej cytowałabym w całości. Nie razi nawet, że „me smutne serce robi bum”. Czytelnik to przyjmie, co więcej, uwierzy w szczerość fikcyjnego poety i będzie chciał mu towarzyszyć. To jest właśnie siła literatury. Hej! Alvaro! Hopla!

PS. A jednak Nobel potrafi ucieszyć: Dylan! (chociaż liczyłam na Philipa Rotha)

Justyna Sobolewska, Polityka

 

Opinie

Na razie nie ma opinii o produkcie.

Napisz pierwszą opinię o „POEZJE ZEBRANE ÁLVARO DE CAMPOS”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *