DZIKUS
Opublikowana po raz pierwszy w 2001 r. minipowieść Dzikus jest opowieścią mężczyzny o imieniu Paul, po części opartą na biografii Paula Gauguina. Jouet dokonuje jednak całego szeregu, często komicznych, przesunięć wobec życiorysu jednego z prawodawców francuskiego postimpresjonizmu, sprawiając, że co chwilę trzeba się upewniać, co w tej historii jest zaczerpnięte z pierwowzoru, a co kompletnie zmyślone.
Opis
Paul, podobnie jak jego pierwowzór, służył w marynarce i pracował na giełdzie, choć nie odbył w dzieciństwie wraz z rodzicami podróży do Peru — pojechał tam dużo później w poszukiwaniu złota. Gauguin miał pięcioro dzieci, Paul sześcioro, „i ani jednego mniej”, żona malarza miała na imię Mette-Sophie, tego drugiego — Pauline, choć obie pochodziły z Danii i w pewnym momencie porzuciły Francję, by wrócić w swoje rodzinne strony. W Arles Gauguin mieszkał przez pewien czas z Vincentem van Goghiem, który z powodu nieporozumień z podziwianym przez siebie artystą odciął sobie ucho. Paul natomiast zamieszkał z niejakim Hectorem Vermierem, również malarzem, ale także — powiedzielibyśmy dzisiaj — performerem (takim w rodzaju Mariny Abramović) oraz prekursorem Marcela Duchampa.
Oparcie narracji na biograficznym schemacie, ulegającym nieprzewidzianym zniekształceniom, sprawia, że pojawiające się na początku tej minipowieści zapewnienia autora o tym, że przedstawiany czytelnikowi tekst jest całkowicie zmyślony: Nie, tych linijek nie odkryto w papierach podróżnika, który zjeździł kraje Europy Środkowej, Afryki Północnej i Dalekiego Wschodu, a przed trzema laty osiedlił się w Bouville, by sfinalizować badania historyczne nad postacią markiza de Rollebon. Z tej, jak sądzę, już oczywistej przyczyny nie posunę się na wstępie tego zbioru do mistyfikacji, umieszczając na pierwszych stronach słowa: „Przedmowa nakładcy”. A nie mogąc ręczyć za autentyczność tekstu, poszukam sobie całkiem innych wzorców, inicjalnej formuły fikcyjności, która będzie wybornie, jak mniemam, sączyła zwątpienie i swoją własną truciznę.
— otóż zapewnienia te tracą swoją wiarygodność. Wiemy bowiem, że choć nie jest to zaginiony testament Paula Gauguin’a (a chciałoby się w to wierzyć), to nie jest to także opowieść wyssana z palca. Wszystkie te przesunięcia budują raczej coś na kształt biografii alternatywnej, sprawdzającej, jak mogłoby potoczyć się życie kogoś podobnego do Gauguina, jeśliby zmienić zaledwie kilka szczegółów.
Informacje dodatkowe
Autor | Jacques Jouet |
---|---|
Posłowie | Maciej Jakubowiak |
ISBN | 978-83-63056-05-6 |
Oprawa | Miękka |
Dodatkowe informacje | TOM IX serii POTENCJALNEJ |
Wydanie | I |
Recenzje
Jouet w „Dzikusie” gra mitem dzikiego, nierozumiejącego pojęć, którymi operuje człowiek Zachodu, przede wszystkim tych związanych z czasem – przeszłością i przyszłością. Pisarz pokazuje zakłamanie białego człowieka, który ulega fascynacji wyobrażonym dzikim i ideą powrotu do początków cywilizacji, a jednocześnie niszczy jego świat, pozwalając sobie na podmiotowe i pozbawione empatii traktowanie tubylców.
Sara Nowicka, artpapier.com
Ta tragikomiczna opowiastka zmusza nie tylko do myślenia o tym, co mamy na sobie i jakie okoliczności wpłynęły na to, iż nasz ubiór przyjmuje taką, a nie inną formę. To odważne poszukiwanie śladów wolności w nas samych, które na własne życzenie i często w rozpaczliwy sposób unicestwiamy.
Jarosław Czechowicz, Krytycznym Okiem
Jeden spośród tych szczegółów jest jednak niebagatelny: powieściowy Paul, poszukując odpowiedzi na nurtujące go pytanie: „Co mógłbym dziś wynaleźć dla człowieka?”, postanawia zająć się nie malarstwem, a projektowaniem odzieży. Bohater Dzikusa odkrywa w sobie powołanie do wymyślenia ludzkich ubiorów zupełnie od nowa, pragnąc przekroczyć alienujące konwencje i przywrócić człowieka naturze oraz, co ważniejsze, wspólnocie. Odzież pełni bowiem funkcje znacznie bardziej doniosłe niż tylko użytkowe: „Strój: nasza dodatkowa skóra, bardziej intymna, bo wybrana w sklepie, lecz objawiana publicznie. I skóra, która się zmienia. Ciała nie wyglądają tak samo, zmieniając przyodziewek”. Ubiór okazuje się więc podstawową przestrzenią autokreacji, w której człowiek może dokonywać świadomych wyborów i nieustannie się zmieniać, wystawiając się przym tym na widok publiczny.
Jouet w Dzikusie, podobnie jak przed nim Gombrowicz w Operetce, wskazuje na tę najbliższą nam warstwę kultury — ubiór — by zapytać, jak to możliwe, że tylko tyle oddziela nas od stanu natury, i czy zrzucenie stroju wystarczy, byśmy na powrót stali się autentyczni, bezpośredni, spontaniczni, słowem — dzicy.
To właśnie fascynacjami dzikusami — mieszkańcami odległych krain znajdujących pod kolonialnym panowaniem — jest jednym z motorów napędzających dążenia Paula do przezwyciężenia odzieżowych konwencji. Będąc, z jednej strony, spadkobiercą Rousseau i jego wyobrażenia o dobrym dzikusie, a z drugiej strony, konfrontując się z rzeczywistymi mieszkańcami kolonii, „skażonymi” już europejską cywilizacją, Paul przejeżdża cały świat w poszukiwaniu dzikusa prawdziwego, wolnego nie tylko od kultury imperium, ale od kultury w ogóle, żyjącego w stanie niezapośredniczonej niewinności, nieznającego ani konwenansu, ani stroju. Poszukiwania te nie mają jednak ambicji etnograficznych. Bohater ma nadzieję, że spotkanie z dzikusem pozwoli jemu samemu powrócić do nietkniętych kulturą źródeł własnej osobowości, a w konsekwencji — wyzwolić całą ludzkość.
Z posłowia do książki: Maciej Jakubowiak
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.