GRY W FIKCJE
TOMASZ WIŚNIEWSKI
Książki Schwoba, Landolfiego i OuLiPo przypominają, że proza niekoniecznie musi być komentarzem do rzekomej teraźniejszości, a współczesny młody Polak bywa nie tylko „prekariuszem”, lecz również na przykład kosmiczną zagadką
[…] O mistyfikację w duchu Schwob-Borges pokusił się również Georges Perec: stworzył postać rzekomo zapomnianego poety, niejakiego Hugo Verniera, autora genialnej krótkiej książki „Podróż zimowa”, którą ponoć splagiatowali wszyscy najwybitniejsi francuscy poeci przełomu XIX i XX wieku. Jak czytamy, w ostatnich tygodniach sierpnia 1939 roku pewien młody profesor literatury przez przypadek odkrył tomik Verniera, lecz niestety w trakcie wojennego szaleństwa egzemplarz uległ zniszczeniu, a dalsze poszukiwania innych egzemplarzy, któremu poświęcił życie ów młody badacz, okazały się bezskuteczne. Bohater opowiadania umiera w zakładzie psychiatrycznym.
Tyle Perec. Po latach członkowie grupy OuLiPo postanowili dopisać kolejne części tej historii. Tak powstała powieść kolektywna, wydana pod tytułem „Podróże zimowe”. Każdy jej rozdział został napisany przez kogoś innego, dzięki czemu po raz pierwszy możemy przeczytać po polsku takich francuskich klasyków, jak Marcel Bénabou czy Jacques Roubaud; pojawiają się także nazwiska znane już krajowemu czytelnikowi, jak Harry Mathews i Jacques Jouet.
Krótkie opowiadanie Pereca ustanowiło matrycę, punkt odniesienia, wokół którego grawituje niebywała inteligencja i pomysłowość oulipijczyków. Francuzi, poszukując tajemniczego dzieła Verniera i rekonstruując jego biografię, tworzą jednocześnie nowe warianty historii literatury i historii powszechnej. Przemyślne mistyfikacje dezorientują. Dzięki tej lekturze „dowiadujemy się” między innymi, dlaczego Hitler popełnił samobójstwo, i że Szekspir w większości swoich sztuk plagiatował pewien rękopis kabalistyczny pochodzący z XVI wieku. W „Podróżach zimowych” pojawiają się także epizody z życia Pereca czy Julio Cortázara: nie wiemy, czy rzeczywiste, czy zmyślone. Książka ma w dużym stopniu charakter wciągającej powieści sensacyjnej czy kryminalnej, przerywanej popisami kunsztu literackiego, kuglarskimi sztuczkami, w których specjalizuje się ta paryska grupa. Każdy kolejny autor staje przed trudniejszym zadaniem, skoro wszyscy poprzednicy zawężali horyzont fabularnych możliwości; niemniej każdemu udaje się dodać coś nowego i przewrotnego. Nietypowa forma tej książki stawia czytelników przed wyzwaniem: wyklucza możliwość przypadku, sugerując, że każdy fragment może zostać wykorzystany w następnych częściach powieści. Wszędzie ukrywają się zagadki, kalambury, homonimy czy anagramy.
Wreszcie w dalszych partiach „Podróży zimowych” oulipijczycy, jakby sami zagubieni w sieci fikcji, którą utkali, przyznają, pisząc już w pierwszej osobie, że padli ofiarą obsesji dotyczącej nieistniejącego poety i jego dzieła, o którym zaczynają również śnić (a ta powieść nigdy się nie skończy; każdy zresztą może dopisać jej kolejny rozdział).
Wspomnę jeszcze o wydarzeniu, które zachęca do pewnych przypuszczeń natury niemal magicznej. Otóż podczas ostatniego krakowskiego Conrad Festival, w trakcie spotkania z zaproszonymi członkami grupy OuLiPo, Grzegorz Jankowicz, uzbrojony w białe rękawiczki, publicznie wręczył oniemiałym Francuzom oryginalną książkę Hugo Verniera, którą odkrył pewien antykwariusz. Czy to przypadek przez wiele lat przemyśliwanej iluzji, która wreszcie została powołana do istnienia? Jeśli tak, to nie możemy wykluczyć, że w przyszłości ktoś odkryje grób czarnoksiężnika Sufraha lub gumowe strzępy, w których prawie dwieście lat temu kochał się Nikołaj Gogol.
Pozostawiając jednak na boku podobne domysły, sądzę, że książki Schwoba, Landolfiego i OuLiPo przede wszystkim przypominają polskiemu czytelnikowi, iż proza niekoniecznie musi być komentarzem do rzekomej teraźniejszości, zbeletryzowaną publicystyką, zapisem nużącej codzienności, terapią, wewnętrznym monologiem ponuraka, frustracją, ideologią czy moralitetem. Przypominają również, że opowieść nie musi być banalnym realizmem, oczywistością lub prawdopodobieństwem, które wynika z nagromadzenia obiegowych wyobrażeń o świecie. Dziwny śmiech, poczucie niesamowitości i tajemnicy, niepokój i przerażenie, które wywołują te trzy publikacje, uzmysławiają dziwność, niesamowitość i tajemnicę, jakie mamy w sobie – uzmysławiają, że, przykładowo, młody Polak jest nie tylko zjawiskiem społecznym, politycznym, „prekariuszem”, lecz również kosmiczną zagadką. Uczą, czym jest kosmpolityczna wyobraźnia, bez zbędnych ograniczeń i lokalnych łańcuchów, czy też, czym jest wyzwolona wyobraźnia po prostu. Oto kilka lekcji, jakich udziela nam antykanon europejskiej literatury.