„Fabryka” Nicolasa Presla to jego pierwszy komiks wydany w Polsce.Prawie dwieście stron prostej fabuły opowiedzianej za pomocą wysmakowanych środków. Presl, który tworzy opowieść o anonimowym totalitaryzmie i decyduje się ją opowiedzieć bez słów, jawi się jako scenarzysta w pełni świadomie wykorzystujący popkulturę, by stworzyć świat, w którym wszystko jest od razu czytelne. Historia o Przeciętnym Szarym Człowieku, który ratuje Odmieńca z łap Opresyjnego Systemu, zbudowana jest na kliszach i cytatach rozpoznawalnych pod każdą szerokością geograficzną, zrozumiałych ze względu na to, że popkultura od co najmniej stulecia opowiada o totalitarnych prześladowaniach za pomocą bardzo podobnych, zunifikowanych środków. Opresyjny system Presla składa się więc z: prześladowania odmieńców (Kafka, Golding, X-Meni), niszczenia sztuki („Fahrenheit 451”, „Equilibrium”, „Uśmiech” Raya Bradbury’ego), donosicieli na każdym kroku, bezwzględnych żandarmów i niemrawych mas społecznych, niezdolnych do buntu, zatrudnionych w wszechogarniającej Fabryce („Metropolis”, „Dzisiejsze czasy” Charliego Chaplina). Fabryka, aby czytelnik nie miał już żadnych złudzeń, produkuje Zło (w postaci bomb).
[…]

Komiks nie mówi nam o totalitaryzmie niczego nowego, ale Presl narysował to wszystko tak, że od wielu kadrów i plansz nie można się oderwać przez długie minuty. Jako rysownik świadomie decyduje się na groteskowo-karykaturalny rysunek postaci, wyglądających – najprawdopodobniej nieprzypadkowo – jakby zeszły z „Guerniki” Picassa, co pozwala na uwydatnienie ich mimiki i języka ciała, głównych przekaźników nastrojów. Niepokój wyrażany trzema kroplami potu na czole, podejrzliwość sugerowana kosymi spojrzeniami, miłość zawarta w układzie rąk obejmujących dziecko – przerysowane, mocno sygnalizowane gesty, reakcje biologiczne, postawy ciała to wszystko elementy doskonale zastępujące słowa. Ucieczka w groteskę i abstrakcję pozwala też na dowolne przekształcanie bohaterów w zależności od potrzeb – Odmieniec może być samobieżnym nosem, uchem, okiem węszącym, nasłuchującym i podglądającym życie Fabryki.
Mimo banalności przekazu, sprowadzającego się do tego, że Zło jest Złe, i rozwleczonej do granic możliwości cieniutkiej fabuły, w której wprowadzenie dwóch podstawowych bohaterów zajmuje prawie 30 stron, nim zawiąże się jakikolwiek początek historii – to książka, do której warto wracać, by nacieszyć się kubistycznymi zmianami perspektywy, świetnym kadrowaniem oraz kilkoma ponurymi żartami rozpisanymi na całą planszę, jak na przykład w scenie wizyty Szarego Człowieka u rzeźnika.
[…]

Dwutygodnik.comSposoby milczenia – Marceli Szpak