Doceniony w konkursie Promotorzy Debiutów 2015 zbiór opowiadań Wiśniewskiego to surrealizm w czystej postaci. Autor beztrosko żongluje skojarzeniami, roztaczając aurę cudowności i lekkości.

Ta lektura działa jak narkotyk. Już po przyjęciu niewielkiej dawki czytelnik popada w euforię podszytą lingwistyczną wyobraźnią, której towarzyszą niekontrolowane napady śmiechu. Stan literackiego upojenia objawia się również wyostrzonym postrzeganiem dwuznaczności wokół. W skrajnych przypadkach przedawkowanie grozi wyizolowaniem z rzeczywistości. Nie ma co się dziwić tej diagnozie, skoro opowiadania Wiśniewskiego skręcone są (słowo „napisane” byłoby ujmującym uproszczeniem) z paradoksów, fantazji i czystej radości. A jak sam zapewnia autor w jednej z miniatur: „Wszystko jest możliwe, nieskończone, wszystko jest magiczne!”

Świat Wiśniewskiego jest wielowymiarowy, rządzi nim przypadek, a reguły gry sprowadzają się do jednej: nic nie jest takie, jakim się wydaje. Rzeczywistość pod wpływem szczegółu przybiera zupełnie inne kształty. Ludzie tyją od za ciężkiego powietrza, nieuregulowanie rachunku w kawiarni uruchamia procedurę rozszarpania przez sępy, ale już płacąc parę groszy za odpowiedni wydruk z Internetu, można stać się właścicielem mieszkania. Absurd goni absurd. I nawet jak jest chwilami strasznie, to i tak jest zabawnie. Zupełnie jak w historyjkach taksówkowych Rolanda Topora, z tą jednak różnicą, że u autora”Cafe Panika” dominuje czarny humor i pesymizm, a „O pochodzeniu łajdaków” zaraża optymizmem. Wiśniewski zresztą nie ukrywa fascynacji francuskim pisarzem o polskich korzeniach. Daje temu wyraz w swoich opowiadaniach: przetworzone schematy, aluzje, pierwszoosobowa narracja, jej zwięzłość. Odnajdziemy w nich także ducha postmodernizmu w wykonaniu eksperymentalnej grupy literackiej OuLiPo.

czytaj całość >>>