„Mój piękny autobus” to hymn na cześć niczym nieskrępowanej wyobraźni jako źródła niesamowitych przygód i doświadczeń. Tylko od nas samych zależy, czy wsiądziemy do prowadzonego przez Jacques’a Joueta pojazdu.
Rzecz cała zaczyna się dziwnie – narrator-autor dywaguje na temat znaczenia tego, co znajduje się na okładce trzymanej przez nas książki. Tytułowy piękny autobus należy właśnie do niego. Pojazdem kieruje Basile, uosobienie przeciętności – zwyczajne imię, zwyczajna rodzina, zwyczajny domek w odległej wiosce, dwadzieścia pięć lat w zawodzie. Prowadzi maszynę, którą podróżuje ze wschodu na zachód Francji. Jest punktualny, sumienny, odpowiedzialny. Nie lubi brawury na drodze. Ma tylko jedną wadę, o ile można tak to nazwać – ciągle milczy. Nie odzywa się do nikogo, nie rozmawia nawet ze swoją piękną żoną Odile, która dołącza do podróżnych na pewnym odcinku trasy, od razu wzbudzając zainteresowanie narratora. Autor-narrator także jest pasażerem autobusu Basile’a. Na jednym z kolejnych przystanków do już obecnych dołącza Hans Martin – młody mężczyzna z wielkim plecakiem, pół-Niemiec, pół-Francuz. Od tego momentu zaczynają się dziać różne dziwne, zagadkowe rzeczy. Bohaterowie przemierzają kraje i kontynenty. Uczestniczą w nieprawdopodobnych zdarzeniach. Ostatecznie jednak podróż kończy się w miejscu, w którym się zaczęła. Gdzieś po drodze znikają kolejne postaci. Basile kończy drogę w towarzystwie samego narratora.
Ale czy rzeczywiście bohaterowie znikają? Czy może jest tak, że cała ta nieprawdopodobna historia dzieje się tylko i wyłącznie w głowie opowiadającego? Może to halucynacje? Wszak to on wykreował wszystkie postaci, nadał każdemu cechy charakteru, zbudował życiorysy, wreszcie – wymyślił samą podróż. Kiedy już wykorzystał swoich bohaterów, usunął ich w cień, nie pozwalając pytać o cokolwiek. Postaci nie mają jednak prawa pytać – są przecież wymysłem wyobraźni autora. Są literaturą, a w jej królestwie niepodzielnie panuje narrator.
Francuski prozaik daje w „Moim pięknym autobusie” brawurowy popis bogactwa językowego i wyobraźni, pokazując, że nic prócz niej nie jest w stanie nas ograniczyć. Brawa należą się tłumaczowi, który w doskonały sposób potrafił oddać wartkość i soczystość frazy Joueta, a także wychwycić odniesienia do Pascala, Perraulta czy dwudziestowiecznych pisarzy – m.in. Raymonda Roussela, Raymonda Quennau i Michaela Leirisa.
„Mój piękny autobus” to lektura dla wymagającego czytelnika. Zagłębienie się w tekst przynosi ogromną satysfakcję intelektualną, zaś obcowanie z frazą Joueta to wielka przyjemność estetyczna. Jednym słowem: znajdziemy tutaj to, czego oczekujemy od dobrej literatury.
, autor: Małgorzata Walendowska