Marcovaldo to ubogi miejski proletariusz, niewykwalifikowany robotnik, który dobra materialne będące istotą gospodarczego dobrobytu spotyka głównie pod postacią towarów, które przechodzą przez jego ręce w magazynie. Razem z żoną Domitillą i szóstką dzieci żyje w jednym z dużych włoskich miast drugiej połowy lat 60., zatraconych w szalonym tempie przemysłowego rozwoju. Mrugające neony zasłaniają księżyc i gwiazdy, rzeki skażone są chemicznymi odpadami z fabryk, a nieliczne zielone tereny przegrywają nierówną walkę z ulicami, parkingami i przedsiębiorstwami budowlanymi.W takim otoczeniu Marcovaldo urasta do rangi błędnego rycerza, który walczy z miejskimi wiatrakami, próbując mimo wszystko przybliżyć swoim dzieciom naturę. Jego jedynym sprzymierzeńcem są pory roku. Zaśmiewając się nad nieco błazeńskim, ale i dobrodusznym jak sam Marcovaldo humorem, z rozbawieniem dostrzeżemy w jego potyczkach i refleksjach odbicie całkiem współczesnych problemów.
Calvino z pewnością należy do niedużego grona tych dwudziestowiecznych pisarzy, których bez chwili wahania można uznać za wielkich. Każda jego książka to oddzielna koncepcja, a Marcovaldo to jedno z jego najlepszych dzieł prozatorskich.
„Spectator”
Archiwa tagu: WAB
Marcovaldo Italo Calvino – WAB
Niewidzialny Calvino
Oto na dwór Kubłaj-chana, wnuka Czyngis-chana i pierwszego mongolskiego cesarza Chin, przybywa sławny podróżnik i kupiec z Wenecji, Marko Polo. Chcąc opisać świat, którym włada imperator, pokonuje barierę komunikacyjną przy pomocy gestów, szarad i przedmiotów przywiezionych z najdalszych zakątków cesarstwa. Gdy już wprawnie posługuje się językiem chana, wdaje się z nim w wielowątkowy intelektualny dialog o istocie życia i śmierci.
Italo Calvino zabiera nas w pełną wrażeń podróż w głąb niemożliwego, wyimaginowanego cesarstwa. 55 opisów miast, 55 poetyckich impresji przeplatanych rozmowami dwóch myślicieli to jedna z tych prób badania granic literatury, które przyniosły włoskiemu pisarzowi sławę. Baśniowe krainy, nieistniejące egzotyczne miasta pojawiające się za sprawą opowieści na mapie wyobraźni w wielkim atlasie Kubłaj-chana stanowią jedyne w swoim rodzaju świadectwo potęgi języka.
Człowieka, który przez długi czas przemierza konno dzikie bezdroża, nachodzi tęsknota za miastem. Wreszcie dociera do Izydory, miasta, gdzie pałace mają kręte jak muszla ślimaka schody, wysadzane morskimi muszlami, gdzie rzemieślnicy celują w wyrobie lunet i skrzypiec, gdzie przybysz, jeśli nie umie dokonać wyboru między dwiema kobietami, zawsze napotka trzecią, gdzie walki kogutów przeradzają się w krwawe bitki między stawiającymi zakłady. O tym wszystkim myślał podróżny, tęskniąc za miastem. Izydora jest zatem miastem z jego marzeń: z jedną tylko różnicą. Miasto, o którym marzył, obejmowało jego samego w młodości; do Izydory przybywa w podeszłym wieku. Na rynku jest murek, gdzie przesiadują starcy, by patrzeć na przechodzącą młodzież; on siedzi w rzędzie wśród nich. Pragnienia są już wspomnieniami.
(fragment)
Ze wszystkich możliwych zadań, streszczenie tej książki jest bodaj najtrudniejszym, ale w przypadku tak fantastycznego utworu jednocześnie zupełnie zbędnym.
„The New York Reviews of Books”
Calvino zdaje się mówić (to jest – pisać!), że literatura wcale nie musi maskować swej sztuczności, by zachwycać, i że mistrz słowa potrafi zrobić z nim niemal wszystko: pisząc i filozoficzny traktat, i brukową powieść.
Marcin Sendecki, „Gazeta Wyborcza”