OuLiPo (skrót od Ouvroir de littérature potentielle, Warsztat Literatury Potencjalnej),międzynarodowa grupa pisarzy i matematyków, założona w 1960 r. przez Raymonda Queneau i François Le Lionnais. Wśród jej członków znaleźli się m.in. Georges Perec, Italo Calvino, Harry Mathews, Paul Fournel, Jacques Roubaud i Marcel Bénabou. OuLiPo jest jedną z najdłużej działających grup literackich. Oulipijczycy konstruują swoje utwory w oparciu o wzory i prawa obowiązujące w matematyce. Głównym zadaniem, jakie przed sobą stawiają, jest wynajdywanie tzw. przymusów (contraintes) — formalnych procedur, którym poddawana jest następnie twórczość literacka. Według samych oulipijczyków autor jest „szczurem, który konstruuje labirynt, sam wskazując sobie wyjście”. Do najsłynniejszych dzieł, w których zastosowano contraintes należą: „Sto tysięcy miliardów wierszy” Raymonda Queneau, książka z sonetami skomponowana z dziesięciu kart pociętych w horyzontalne paski, na których znajdują się poszczególne wersy, ich kombinacja daje możliwość utworzenia tytułowych stu tysięcy miliardów sonetów; powieść Georges’a Pereca „La disparition” napisana bez użycia litery „e”; „Kiedy zimową nocą podróżny” Italo Calvino, utwór, który jest hiperpowieścią – „maszyną do multiplikowania opowieści”.
Archiwa tagu: Jacques Jouet
OuLiPo na ARS CAMERALIS 2015
Jacques Jouet „Dzikus”
Dzikus
tłum. Jacek Giszczak
Kraków 2014
t. IX serii POTENCJALNEJ
wydanie: pierwsze
ISBN: 978-83-63056-05-6
oprawa miękka

tylkodobreksiazki.pl

Opublikowana po raz pierwszy w 2001 r. minipowieść Dzikus jest opowieścią mężczyzny o imieniu Paul, po części opartą na biografii Paula Gauguina. Jouet dokonuje jednak całego szeregu, często komicznych, przesunięć wobec życiorysu jednego z prawodawców francuskiego postimpresjonizmu, sprawiając, że co chwilę trzeba się upewniać, co w tej historii jest zaczerpnięte z pierwowzoru, a co kompletnie zmyślone.
Paul, podobnie jak jego pierwowzór, służył w marynarce i pracował na giełdzie, choć nie odbył w dzieciństwie wraz z rodzicami podróży do Peru — pojechał tam dużo później w poszukiwaniu złota. Gauguin miał pięcioro dzieci, Paul sześcioro, „i ani jednego mniej”, żona malarza miała na imię Mette-Sophie, tego drugiego — Pauline, choć obie pochodziły z Danii i w pewnym momencie porzuciły Francję, by wrócić w swoje rodzinne strony. W Arles Gauguin mieszkał przez pewien czas z Vincentem van Goghiem, który z powodu nieporozumień z podziwianym przez siebie artystą odciął sobie ucho. Paul natomiast zamieszkał z niejakim Hectorem Vermierem, również malarzem, ale także — powiedzielibyśmy dzisiaj — performerem (takim w rodzaju Mariny Abramović) oraz prekursorem Marcela Duchampa.
Oparcie narracji na biograficznym schemacie, ulegającym nieprzewidzianym zniekształceniom, sprawia, że pojawiające się na początku tej minipowieści zapewnienia autora o tym, że przedstawiany czytelnikowi tekst jest całkowicie zmyślony: Nie, tych linijek nie odkryto w papierach podróżnika, który zjeździł kraje Europy Środkowej, Afryki Północnej i Dalekiego Wschodu, a przed trzema laty osiedlił się w Bouville, by sfinalizować badania historyczne nad postacią markiza de Rollebon. Z tej, jak sądzę, już oczywistej przyczyny nie posunę się na wstępie tego zbioru do mistyfikacji, umieszczając na pierwszych stronach słowa: „Przedmowa nakładcy”. A nie mogąc ręczyć za autentyczność tekstu, poszukam sobie całkiem innych wzorców, inicjalnej formuły fikcyjności, która będzie wybornie, jak mniemam, sączyła zwątpienie i swoją własną truciznę.
— otóż zapewnienia te tracą swoją wiarygodność. Wiemy bowiem, że choć nie jest to zaginiony testament Paula Gauguin’a (a chciałoby się w to wierzyć), to nie jest to także opowieść wyssana z palca. Wszystkie te przesunięcia budują raczej coś na kształt biografii alternatywnej, sprawdzającej, jak mogłoby potoczyć się życie kogoś podobnego do Gauguina, jeśliby zmienić zaledwie kilka szczegółów.
(więcej…)
Jacques Jouet w Krakowie 25.10.2014
ZDANIA ZASŁYSZANE W AUTOBUSIE – MACIEJ JAKUBOWIAK – DWUTYGODNIK.COM
Trup za kierownicą
Na tle tych formalnych eksperymentów „Mój piękny autobus” wypada niezwykle tradycyjnie, jak na powieść, którą spokojnie można by nazwać metafikcyjną czy nawet (ale tylko jeśli komuś by na tym szczególnie zależało) postmodernistyczną.
Historia jest prosta: Basile — kierowca autobusu, o który dba jak o własny — od wielu lat pokonuje tę samą trasę z wyjątkową regularnością, z której słynie. Jedną z jego pasażerek jest Odile, jego żona, nauczycielka wczesnoszkolna, która zrezygnowała niegdyś ze studiów i z marzeń o życiu w Paryżu, aby zamieszkać z Basilem na prowincji. Pewnego dnia do autobusu wsiada Hans Martin, atletycznie zbudowany Niemiec, który przyciąga uwagę Odile i uwodzi ją opowieściami o swoich podróżach. Odile pozwala się uwodzić, tym bardziej że Basile od dwudziestu lat konsekwentnie milczy. Basile, zaniepokojony wzmagającym się flirtem, który obserwuje w tylnym lusterku, postanawia udowodnić żonie, że i on potrafi dostarczyć jej wielu ekscytacji, łamie więc swoją codzienną rutynę i wyrusza „pięknym autobusem” w podróż po całej Francji i świecie. A wszystkiemu przygląda się, niewidziany przez nikogo, autor.
No, właśnie. Narrator, obecny jako głos, ale i — jak przynajmniej sam twierdzi — pasażer autobusu Basile’a, podaje się również za autora: za tego, który nie tylko opowiada historię miłosnego trójkąta w autobusie liniowym, ale i ją stwarza. Sprawa jest nawet bardziej skomplikowana, bo nie jest to autor omnipotentny, tworzący fikcyjny świat i jego bohaterów ex nihilo, a przez to posiadający nad nimi pełną kontrolę. Jouet — tak go nazwijmy, bo, jak sam podkreśla, to jego nazwisko znajduje się na okładce — od swoich bohaterów chce się czegoś dowiedzieć, więcej: chce się od nich czegoś nauczyć, co oznacza, że nie wszystko o nich wie i że mają oni swoje sprawy, od autora niezależne. „Wsiedliśmy więc — powiada narrator — wiedzeni ambicją obserwatora, z zamiarem, by tam przycupnąć i być niemym świadkiem”.
Ten autoreferencyjny ruch, w którym autor ujawnia swoje uwikłanie w powstający tekst, wywołuje też — to już akurat rzecz znana i przerabiana wiele razy — refleksję nad samą fikcją, regułami jej powstawania i prawami jej odbioru. Jouet nie jest w tej sprawie szczególnie subtelny, bo już na stronie siódmej mówi wprost: „Nie szukamy fikcji, tylko poszukiwania fikcji. Kiedy fikcja zaczyna się zanadto panoszyć, staje się zbyt brutalna. Fikcja jest przedłużeniem nudy. Liczy się polowanie, nie królik”.
Ale tym, co się liczy naprawdę, jest autobus. Szybko staje się jasne, że autobus Basile’a jest nie tylko podstawowym miejscem akcji, ale przede wszystkim figurą opowieści. Owszem, Jouet wykorzystuje stary topos podróży-opowieści, ale robi to w przewrotny sposób, zasadniczą część akcji umieszczając w nieruchomej przestrzeni wnętrza autobusu, do której obrazy świata docierają przez ekran — szyb albo telewizora. Podróż ostatecznie staje się warunkiem niemożliwości opowieści: „Podróż jest książką niemożliwą. Żeby powstała książka, muszę opuścić na palcach moją fikcję podróży, odnaleźć powolny marsz człowieka, który nie musi się już niczego obawiać ani nigdzie spieszyć, który nie musi nawet przyspieszać kroku, by odnaleźć to, co jest mu równie niezbędne jak woda”.
O samych podróżach się tu bowiem przede wszystkim opowiada. Opowiada, mistrzowsko, Hans Martin, demaskując sam akt opowiadania jako pozbawiony referencji, lecz za to skupiony na perswazji. Opowiadamy historyjki, „głodne kawałki”, jak je nazywa Odile, nie po to, żeby przedstawić rzeczywistość, ale żeby uwieść odbiorcę. A nie ma na to lepszego sposobu niż trup — w plecaku: „Opowiem pani, skąd wziął się w moim plecaku ten mój piękny trup”. Ale swój sekret — i swoją niemą opowieść, wyrażaną za pomocą trasy autobusu — ma też Basile, który ostatniej nocy paryskiej podróży poślubnej przed dwudziestu laty zamilknął i ze swojego milczenia uczynił ślepą plamkę małżeństwa z Odile: „Powiedział, że mnie kocha, że kocha tylko mnie, i że nigdy w życiu niczego nie będzie przede mną ukrywał, oprócz powodu, dla którego od tej pory więcej się nie odezwie. Dotrzymał słowa, że się tak wyrażę”. Różnica między Hansem Martinem a Basilem jest więc taka, że Niemiec ma swojego trupa w plecaku, a trupem Basile’a — jest sam Basile.
(więcej…)
Autobusem przez wyobraźnię – Gosia Walendowska – Xiegarnia.pl
„Mój piękny autobus” to hymn na cześć niczym nieskrępowanej wyobraźni jako źródła niesamowitych przygód i doświadczeń. Tylko od nas samych zależy, czy wsiądziemy do prowadzonego przez Jacques’a Joueta pojazdu.
Rzecz cała zaczyna się dziwnie – narrator-autor dywaguje na temat znaczenia tego, co znajduje się na okładce trzymanej przez nas książki. Tytułowy piękny autobus należy właśnie do niego. Pojazdem kieruje Basile, uosobienie przeciętności – zwyczajne imię, zwyczajna rodzina, zwyczajny domek w odległej wiosce, dwadzieścia pięć lat w zawodzie. Prowadzi maszynę, którą podróżuje ze wschodu na zachód Francji. Jest punktualny, sumienny, odpowiedzialny. Nie lubi brawury na drodze. Ma tylko jedną wadę, o ile można tak to nazwać – ciągle milczy. Nie odzywa się do nikogo, nie rozmawia nawet ze swoją piękną żoną Odile, która dołącza do podróżnych na pewnym odcinku trasy, od razu wzbudzając zainteresowanie narratora. Autor-narrator także jest pasażerem autobusu Basile’a. Na jednym z kolejnych przystanków do już obecnych dołącza Hans Martin – młody mężczyzna z wielkim plecakiem, pół-Niemiec, pół-Francuz. Od tego momentu zaczynają się dziać różne dziwne, zagadkowe rzeczy. Bohaterowie przemierzają kraje i kontynenty. Uczestniczą w nieprawdopodobnych zdarzeniach. Ostatecznie jednak podróż kończy się w miejscu, w którym się zaczęła. Gdzieś po drodze znikają kolejne postaci. Basile kończy drogę w towarzystwie samego narratora.
(więcej…)
Mój piękny autobus – Jacques Jouet
Mój piękny autobus
tłum. Jacek Giszczak
Kraków 2013
t. VI serii POTENCJALNEJ
wydanie: pierwsze
ISBN: 978-83-63056-05-6
oprawa miękka

tylkodobreksiazki.pl

„Mój piękny autobus” to powieść rozważająca możliwość powieści, jako dzieła sztuki. Opowiada o podróży autobusem ze wschodu na zachód Francji. Basile jest kierowcą. Odile jest jego żoną. Świat jest światem i jest wszędzie wokół. Teraźniejszość na miejscu szofera. Przyszłość, widoczna przez przednią szybę. Przeszłość wyraźnie dostrzegalna we wstecznym lusterku.
Podróż jest książką niemożliwą. Żeby powstała książka, muszę opuścić na palcach moją fikcję podróży, odnaleźć powolny marsz człowieka, który nie musi się już niczego obawiać ani nigdzie spieszyć, który nie musi nawet przyspieszać kroku, by odnaleźć to, co jest mu równie niezbędne jak woda.
Wielka Historia nie jest nieobecna w tym, co opowiadane, ani w tym, co przemilczane.
W czasach Blaise’a Pascala mówiono o namiętnościach, uczuciach, które zmieniają się w obsesję i moga zrobić z nas niewolników. Lecz choć podróżujemy z Myślami Pascala, zadbaliśmy aby dopełnić je bajką Perraulta, Kot w butach. Te dwie lektury sprawiają, że jesteśmy niezwyciężeni w naszym pięknym autobusie.
Jacques Jouet
Jacques Jouet urodził się w roku 1947 na przedmieściach Paryża.
Stara się być pisarzem z napędem na cztery koła: poezja, opowiadanie, powieść, esej.Nie lubi czystości: literatura nie jest czysta; język nie jest czysty; nawet pochodzenie nie jest czyste.
Od roku 1983 jest członkiem OuLiPo, (Warsztatu Literatury Potencjalnej) założonego przez François Le Lionnais i Raymonda Queneau.
„Mój piękny autobus” jest to pierwsza powieść tego Autora wydana w Polsce.
Kolejna powieść „Dzikus” w tłumaczeniu Jacka Giszczaka ukaże się w 2014 r. nakładem wydawnictwa LOKATOR.
DYSTRYBUCJA NA TERENIE POLSKI:
tylkodobreksiazki.pl
Jacques Jouet
Mój piękny autobus
DZIKUS