Archiwa tagu: ArtPapier.com

Sara Nowicka – GEORGES PEREC – „RZECZY”

CZŁOWIEK, KTÓRY MA – GEORGES PEREC: „RZECZY

W tym roku polskie wydawnictwa niezwykle szczodrze obdarowują czytelników zainteresowanych twórczością Georgesa Pereca. Przoduje w tym, jak od lat, krakowskie wydawnictwo LOKATOR, które w marcu wypuściło powieść „W albo wspomnienie z dzieciństwa” (recenzję można przeczytać na łamach „artPapieru”, 15 kwietnia 8 [248]/2014), w październiku swą premierę miały „Rzeczy”, a jeszcze w tym roku ukaże się monografia francuskiego pisarza autorstwa Claude’a Burgelina. Poza tym wydawnictwo Universitas opublikowało „Kondotiera” („artPapier” 1 lipca 13 [253]/2014), pierwszą skończoną powieść Pereca. Wśród tych wszystkich premier „Rzeczy”, wydane w naszym kraju po raz czwarty, w tym samym, bardzo dobrym tłumaczeniu Anny Tatarkiewicz, wydają się być pozycją najmniej atrakcyjną. Jednak, wbrew pozorom, rzeczona powieść Pereca, jak żadna inna, wymaga wręcz regularnych wznowień, po to, by móc docenić w pełni jej socjologiczny potencjał. Myśl tę rozwinę pod koniec tekstu, najpierw warto sobie przypomnieć, o czym traktuje literacki debiut tego niezwykłego twórcy.

„Rzeczy” to opowieść o parze dwudziestokilkuletnich bohaterów, którzy rzucają studia po to, by poświęcić się dorywczej pracy ankieterów. Sylvie i Jerôme są spragnieni bogactwa, wierzą, że ładniejsze mieszkanie, nowoczesny wystrój, drogie przedmioty i wyrafinowane stroje zmienią ich życie na lepsze. Młodzi spędzają czas z podobnymi sobie przyjaciółmi, chodzą do kina, dużo czytają. Z biegiem czasu zaczynają zachowywać się tak, jakby byli bogaci: zwracają uwagę na fakturę i jakość materiałów, skrupulatnie dobierają dodatki, rozpoznają smaki, zgłębiają sztukę kulinarną, godzinami oglądają wystawy pełne ekskluzywnych przedmiotów. Jednak Sylvie i Jerôme bogaci nie są, muszą liczyć się z każdym groszem, co jest przyczyną ich głębokiej frustracji. Czekają zatem na odmianę losu, szukają wypchanych portfeli lub zwycięskiego kuponu na loterię, decydują się nawet na wyjazd do Tunezji, w której mają odnaleźć szczęście. Dopiero stała praca na kierowniczym stanowisku może otworzyć im drzwi do wielkiego majątku. Pytanie, czy znajdujący się po drugiej stronie garnuszek ze złotem jest w stanie zadowolić bohaterów i zapewnić im lepsze, szczęśliwe życie.

W zbiorze „Urodziłem się. Eseje” można przeczytać, że głównym założeniem pisarskiej kariery Pereca było to, by nigdy nie napisać dwóch takich samych książek; pod względem struktury, fabuły lub stylu. Zadanie zostało zrealizowane doskonale, choć sam autor odnajduje pewne podobieństwa pomiędzy kolejnymi dziełami. Jako miłośnik klasyfikowania podzielił swoje teksty na cztery grupy, a każda z nich odpowiada na inny rodzaj pytań. Pierwsza grupa, do której Perec przyporządkował „Rzeczy”, odpowiada na pytanie „jak spoglądać na rzeczywistość?” (Perec 2012: 11), jest to zbiór socjologiczny. Druga odpowiada na zagadnienia autobiograficzne, zaś trzecia – ludyczna – jest wyrazem upodobania pisarza do przymusów, pomysłów i środków zaczerpniętych z działalności OuLiPo. Czwarta grupa dotyczy powieściopisarstwa – metod tworzenia spójnej i ciekawej opowieści.

Choć sam autor przypisał „Rzeczy” do grupy pierwszej, zaznaczył też, że w każdej z jego prac można znaleźć cechy wszystkich zbiorów. Tak jest i w tym przypadku. W „Rzeczach” można dojrzeć dużo wątków autobiograficznych. Perec, tak jak bohaterowie, był socjologiem, pracował przeprowadzając ankiety i sondaże oraz , tak jak oni, wchodził w dorosłość w latach sześćdziesiątych. Także epizod tunezyjski jest wspólny pisarzowi i fikcyjnym postaciom. Bohaterowie „Rzeczy” są stworzeni nie tylko na podobieństwo autora, ale też jego znajomych.

Przemysław Pieniążek – NIEDŹWIEDZIA PRZYSŁUGA – ArtPapier.com

Doskonale odnajdujący się w konwencji komiksu niemego Presl po raz kolejny testuje możliwości narracyjne graficznego medium, sięgając po rozwiązania wizualne zakorzenione w tradycji malarstwa Pabla Picassa czy Georga Grosza. Utrzymany w czarno-białej tonacji album potwierdza wyjątkowe umiejętności francuskiego artysty w kreowaniu sugestywnych, nie pozbawionych poetyckich tonów ilustracji, portretując bohaterów wraz z bogatym spektrum towarzyszących im emocji. A kubistyczna deformacja postaci bynajmniej nie osłabia siły wyrazu. Precyzyjnie skonstruowana dramaturgia, ujmująca bezgłośną narrację w symboliczne ramy, ciekawie spaja tę uniwersalną przypowieść o narzuconym brzemieniu przeszłości, a także poszukiwaniu i odkrywaniu samego siebie. Nicolas Presl w „Synu swojego ojca” przypomina, że w skrajnych przypadkach granica między kształtowanym przez kulturę człowieczeństwem a zwierzęcym aspektem ludzkiej natury może ulec zatarciu, generując ontologiczny konflikt, który w pewnym momencie – dla dobra nie tylko zagubionej jednostki – musi zostać ostatecznie rozwiązany. Frapująca lektura.

CZYTAJ >>>

Mirosław Skrzydło – PODRÓŻE Z ANTYCZNYM POETĄ – ArtPapier.com

Nicolas Presl stworzył wyjątkowo autentyczny, ponadczasowy komiks. Doskonałe wyczucie, z jakim podszedł do trudnej tematyki kontaktów Europejczyków z mieszkańcami brutalnie zajmowanych przez nich kolonii, utwierdzają nas w przekonaniu, iż mamy do czynienia z genialnym – powtarzam: genialnym – dziełem literackim. Warto dodać, że frankofoński artysta (podobnie jak w przypadku swojego wcześniejszego albumu, „Fabryki”) skoncentrował się wyłącznie na wizualnym aspekcie dzieła, wyszukanej symbolice i gestach, odrzucając pokusę jakiegokolwiek słownego komentarza.

Sugestywne ilustracje Francuza przywodzą na myśl kubistyczne dzieła Pabla Picassa (zwłaszcza antywojenną „Guernikę”) oraz prace uznanego karykaturzysty George’a Grosza. Nienaturalny (czy wręcz nadnaturalny) wygląd postaci doskonale oddaje ich charaktery. Rybie oczy i wściekły grymas twarzy biskupa (ślepe zacietrzewienie) czy chomikowate policzki i podwójny podbródek rodzicielki bohatera (pycha i chciwość) są tego najlepszymi dowodami. „Boska kolonia” to inteligentna uczta w wybornym wykonaniu. Jej twórca zaproponował nam wykwintne danie z ekskluzywnej restauracji, złożone z najbardziej wartościowych składników. Chapeau bas, panie Presl!

CZYTAJ całość >>>

Nicolas Presl: „Boska kolonia” („Divine Colonie”). Wydawnictwo Lokator. Kraków 2013.

Sara Nowicka, PODRÓŻ DO KRESU FIKCJI – ArtPapier.com

[…] Jacques Jouet, który jest członkiem OuLiPo od 1983 roku, oprócz reguł związanych z literackim ćwiczeniem narzuca sobie także rygor codziennego pisania.
Mój piękny autobus jest tłumaczeniem utworu, który we Francji ukazał się w 2003 roku, natomiast w Polsce nazwisko autora pojawiło się dwukrotnie w „Literaturze na Świecie”, zawsze w kontekście innych osób: w nr 9-10/2004 znajduje się tekst Joueta poświęcony teatrowi Alfreda Jarry’ego, natomiast w nr 01-02/2006 wraz z Marcelem Bénabou i Paulem Fournelem udziela wywiadu na temat Queneau i Pereca, w związku z kolejnymi przekładami dzieł tych autorów na język polski. W numerze z 2006 roku jest także krótki tekst Joueta pt. Hinterreise będący czwartą odsłoną cyklu zapoczątkowanego przez opowiadanie Pereca Opowieść zimowa. W tej krótkiej formie autor opisuje odnalezienie powieści Hugo Verniera, stanowiącej plagiat przez antycypację na takich poetach jak Rimbaud czy Verlaine. Opowieść Pereca stanowi punkt wyjścia dla kolejnych autorów, którzy wzbogacają historię o kolejne elementy.

Mój piękny autobus łączy w sobie wymienione przez Le Lionnais’a zwroty ku Analizie i Syntezie. Jouet kilka pierwszych stron poświęca opisywaniu obranej przez siebie strategii: rozważa kwestię znaków – i tych drogowych, i tych umieszczonych na okładce, porusza problem konwencji i języka, który potrafi odczarować tekst literacki z jej działania, za Pascalem i Perraultem podkreśla, iż strategia, fortel, polowanie jest ważniejsze od samego królika (czyli tekstu) i opisuje różne możliwości snucia opowieści. Odnotowania wymagają jeszcze dwie poruszone przez Joueta tematy: autora, który według niego obnaża się wraz z postaciami, oraz samych fikcyjnych bohaterów, którzy są czymś w rodzaju zombie wysysających z czytelnika krew. Dlatego też autor postanawia przyjrzeć się życiu normalnych, nudnych ludzi, ich codziennym dramatom i troskom i zajmuje jedno z miejsc w autobusie kierowcy z dwudziestopięcioletnim stażem, gdzie pozostaje niewidzialny i niezauważony.

(więcej…)