MIŚ MA STRACGA –  Z fascynacją o książkach


Miś chce, by w jego domu było czysto i schludnie. Szczerze mówiąc, od sprzątania bardziej lubi tylko opiekowanie się swoją pluszową przyjaciółką o imieniu Ursa.

Nagle Miś zauważa lepką pajęczynę. A tam, gdzie jest pajęczyna, musi być i pająk! Trzeba prędko znaleźć niechlujnego gościa. A może ten, kogo znajdą Miś i Ursa, okaże się przyjacielem?

Pierwsze, co ujmuje i hipnotyzuje to przepiękna okładka, która silnie kusi, by przekonać się na własne oczy, czy w środku czekają na nas równie piękne ilustracje. Książka nie zawodzi i każdą stronę zdobią duże, proste, urocze obrazki, wspaniale ilustrujące przyjemną treść. Czcionka jest duża, zdania proste i krótkie, dlatego młody czytelnik z zapałem podejmie się próby samodzielnego czytania. I choć treść nie jest obszerna, niesie za sobą potężny ładunek emocjonalny i wartościową lekcję, a dodatkowo ogromną satysfakcję w skutek niezależnej lektury.

Książeczka napisana jest niesłychanie lekkim, przystępnym piórem, dzięki czemu poznawanie przygody Misia to czysta przyjemność. Cała opowieść nasączona jest humorem, napełnia serce radością i optymizmem, czyniąc wspólne chwile z dziećmi beztroskimi, przesyconymi ciepłem i radością.

„Miś ma stracha” to wyjątkowa pozycja, która uwrażliwia i uczy dzieci, że lęk ma jedynie wielkie oczy. Dodatkowo książeczka rozwija empatię, zrozumienie, rozbudza chęć niesienia pomocy czy okazywania uczuć innym. Młody czytelnik uświadamia sobie, iż każdy się czegoś boi, ale strach można szybko oswoić. Bezsprzecznie, lektura uczy również tolerancji, pokazuje, że inny nie znaczy gorszy, wszyscy są równi i z każdym można się zaprzyjaźnić, nie wolno oceniać nikogo po pozorach.


„Miś ma stracha” to urocza, nadzwyczaj wartościowa, przepełniona emocjami, niesłychanie ciepła historyjka, ucząca dzieci empatii, otwartości, pokonywania własnych lęków. To czarująca książeczka, która obowiązkowo powinna znaleźć się w biblioteczce maluszka. Przepiękna szata graficzna, cudowni, sympatyczni bohaterowie i przystępna, przyjemna opowieść, dająca dzieciom mnóstwo satysfakcji i skłaniająca do głębszych refleksji oraz wspólnej rozmowy. Jestem przekonana, że ta urocza pozycja podbije serca zarówno młodszych, jak i starszych czytelników. Polecam całym sercem!

czytaj całość >>>

MIŚ MA STRACHA – BIBLIOTECZKA OKRUSZKA

Fajna czytanka, która pokazuje, że pozory często mylą.

W środku książki znajdziemy historię sympatycznego misia, który lubi mieć w domu czysto. Niedźwiadek uwielbia sprzątać. Lubi także książki. Ma ich w domu całkiem sporo. Wraz ze swoją pluszową przyjaciółką spędza czas na ich czytaniu.

Pewnego dnia miś wyciągając książkę zauważa na niej pajęczynę. Jest przerażony. Cała książka się lepi. Jakiś nieznany pajączek robi straszny bałagan w jego domu. Niedźwiadek postanawia prędko znaleźć niechlujnego gościa. Kiedy go znajduje i poznaje bliżej, nie ma nic przeciwko temu, aby w jego domu mieszkał jeszcze jeden przyjaciel.

Córka uwielbia książki, w których głównymi bohaterami są zwierzątka, a takie które niosą wraz ze swoją treścią pouczający przekaz to dla nas istne perełki. Ta książka do nich należy. Jest kolorowo ilustrowana oraz pokazuje, że choć każdy z nas jest inny i ma inne przyzwyczajenia, może zostać naszym przyjacielem.
CZYTAJ CAŁOŚĆ >>>

Miś ma stracha –  BAJKOCHŁONKA


,,Miś ma stracha” to książka artysty Jacoba Granta, która jest zapowiedzią najnowszej, misiowej serii dla małych czytelników (#wydajemisie) od Wydawnictwa Lokator Media. Co więcej, książka została przetłumaczona przez bardzo lubianego w tej roli Michała Rusinka.

Głównym bohaterem picturebooka jest tytułowy Miś. Miś jest klasycznym przykładem prawdziwego pedanta. Uwielbia porządek i tylko w domu wyszorowanym na błysk, czuje się naprawdę dobrze. Mieszka praktycznie sam, nie licząc jego ukochanej przytulanki Ursy. 

Pewnego dnia coś jednak bardzo zaczyna budzić jego niepokój. Miś dostrzega wszędzie małe pajęczyny i postanawia… odszukać złoczyńcę! Podczas nerwowego zaglądania w każdy kąt – sam robi ogromny bałagan! Mało tego! W pewnym momencie okazuje się, że jego przytulanka Ursa przypadkowo uszkodziła się podczas zawieruchy.

Nie będę zdradzać całej fabuły, ale mogę zapewniać, że bajka ma szczęśliwe zakończenie. Okazało się, że to, co wydawało się zagrożeniem, jest w rzeczywistości przyjacielem. Miś także zmienił swoje nastawienie odnośnie pewnych nawyków i szybko się przekonał jak miło w większym gronie czytać wspólnie książki.

czytaj całość >>>

STREFA ZGNIOTU W KSIĘGOZBIRACH

Człowiek, który czeka. Agnieszka Taborska

Poezje zebrane: Ricardo Reis – Fernando Pessoa

OriginalPhoto-595939917.754939
Powiało styksowym chłodem tylko dlatego, żeby tym razem klasycyzujący Fernando Pessoa mógł ukazać całą wieczność z jej przypływami i odpływami. Poezja heteronimów jak zwykle mnie zaskoczyła, słowa Ricarda Reisa roztoczyły wizję spokojnego trwania i dopomogły w głębszym poznaniu siebie samego. Ten stoik i spóźniony neoklasyk zachwala byt, którego celem nie jest zapieranie tchu. Szuka trwałości i ładu, przeprowadza syntezę epikureizmu i stoicyzmu w imię refleksyjnego spojrzenia na smakowanie przemijania. Bo czymże innym są działania tego rozszczepionego umysłu, niż próbami wydobywania piękna i sensu w najmisterniejszym spektaklu świata, jakim jest dążenie ku śmierci. Nie musimy się jednak obawiać przemijalności w wydaniu Pessoi. Ponieważ ona ciągle zachowuje ciepło słońca znad Akropolu, a swoim jasnym i pogodnym spojrzeniem wypełnia chłodne chwile życia, dając im niebywałą przejrzystość. Tak więc z portugalskim poetą można bez niepokoju usiąść nad brzegiem rzeki zwanej życiem i po prostu wpatrywać się w jej nurt.
Poezje zebrane: Ricardo Reis Fernando Pessoa

CZYTAJĄCY. LUBIMY CZYTAĆ. czytaj dalej >>>

CULTURE.PL – Agnieszka Warnke – Archipelagi Rolanda Topora

cropped-roland_topor.jpgAgnieszka Taborska „Archipelagi Rolanda Topora” LOKATOR 2021
Osobisty portret artysty kreślony ręką wnikliwej krytyczki i przyjaciółki. Roman Cieślewicz mówił, że są tysiące Toporów, Taborska pokazuje jeszcze kilka innych jego twarzy.

„Beczka”, „garnek”, „sza” – te słowa Roland Topor wypowiadał bezbłędnie, nie będąc pewien, czy należą do jidysz (w którym rozmawiali jego rodzice), czy do języka polskiego (na który przechodzili, by dzieci ich nie rozumiały). Był pracoholikiem uważającym, że „więcej jest sztuki w ośmiu godzinach snu niż w szesnastu godzinach działalności produkcyjnej”. Samobójstwo potrafił uzasadnić w stu argumentach, chociażby takim: „To niezawodny środek na łysienie”. Taborska jednym tchem wymienia ponad 20 etykiet, które przykleiliby mu słownikarze – od rysownika i prozaika po „manipulatora fotografii” i „mistrza zabaw graficzno-słownych rządzonych poetyką rebusów i katalogów wczesnych domów towarowych”. Sam Topor nie lubił szufladkowania, więc kolażowa forma „Archipelagów”, brawurowo łącząca świat wyobraźni i pastelowo-brunatne odcienie życia artysty, pewnie by mu się spodobała.

Autorka ma przewagę nad innymi toporologami, gdyż znała artystę osobiście. Dysponuje więc nie tylko rzetelną wiedzą o swoim bohaterze, lecz także garścią anegdot i nietuzinkowych refleksji, które podrzuca co jakiś czas czytelnikowi. Tyle że za każdą z tych „luźnych” myśli kryje się coś ważnego, co rzuca nowe światło na życie i twórczość Topora. Nie narzuca swojej wizji, tylko uchyla interpretacyjne okna, przez które można wejść do świata absurdu, rzeczywistości zdemistyfikowanej i zaraźliwego a jednocześnie przyprawiającego o dreszcze śmiechu. Taborska w każdej ze swych ról – krytyczki sztuki, literatury, filmu i teatru, biografki, przyjaciółki oraz miłośniczki Toporowych dzieł – wypada równie wiarygodnie. Fakt, że jest jawną sojuszniczką artysty, nie oznacza wcale, że stawia mu pomnik. Udaje jej się zachować równowagę, zbliżyć do bohatera, zachowując jednocześnie zdrowy dystans.

logo
CZYTAJ CAŁOŚĆ >>>

ARCHIPELAGI ROLANDA TOPORA

SPOTKANIE AUTORSKIE PROMUJĄCE NAJNOWSZĄ KSIĄŻKĘ AGNIESZKI TABORSKIEJ „Archipelagi Rolanda Topora” Prowadzenie JUSTYNA CZECHOWSKA
Portret2.Anna Rezulak
ONLINE >>> https://fb.watch/9AVhvp5ZDK/
TEATR NOWY: 15.11.2021 g.:19:00
KSIĄŻKA DOSTĘPNA w księgarni wydawnictwa LOKATOR
oraz ONLINE: tylkodobreksiazki.pl

50644923_2082942621766550_3479919375236988928_nmkdnis logo_finał

Ilona Klimek „Oswajanie śmierci” MIESIĘCZNIK ZNAK

okladka_maszynowa_FRONTChoć Testament Maszynowej Dziewczynki to pozycja niewielka, jak w soczewce skupiają się w niej istotne dla całej twórczości Idy Linde tematy: miłość, śmierć, cielesność czy macierzyństwo.

Na 20-lecie wydawnictwa Lokator opublikował debiut szwedzkiej pisarki Idy Linde, którą od sześciu lat w Polsce wydaje Piotr Kaliński, a tłumaczy Justyna Czechowska. Choć Testament Maszynowej Dziewczynki to pozycja niewielka, jak w soczewce skupiają się w niej istotne dla całej twórczości pisarki tematy: miłość, śmierć, cielesność czy macierzyństwo. Gdyby nie informacja, że to debiut, równie dobrze można by Testament… potraktować jako tekst, który wyszedł spod pióra dojrzałej pisarki.

Maszynowa Dziewczynka bardzo boi się śmierci, więc postanawia, że umrze jako pierwsza. Śmierć jednak, jako wyłączona z porządku naszej logiki, nie daje się zaplanować. Maszynowa Dziewczynka zostaje więc zmuszona do tego, by – jak to w życiu bywa – zmierzyć się ze śmiercią innych. A los jej tutaj nie oszczędza, doświadczając ją nie tylko śmiercią ojca, ale także, co najdotkliwsze, nienarodzonego jeszcze dziecka. Bohaterka mówi o tym doświadczeniu tak: „Pielęgniarka przygasza światło, // rozumiem, że nie chodzi o mnie. // To ten w środku nie chce zostać”.

Testament… jest napisany wierszem w konwencji baśni. Niezwykle ważny okazuje się tu język: powracające frazy niczym modlitwy zaklinające rzeczywistość. Maszynowa Dziewczynka, próbując oswoić swoją lękowość, wymyśla ćwiczenie – ułożyć 90 wyrazów z liter w nazwie greckiej wyspy Kefalonia i wypowiedzieć je wszystkie na jednym wydechu (po polsku to, oczywiście, niemożliwe). Powodzenie próby ma potwierdzać, że płuca działają prawidłowo, a więc dawać świadectwo życia. Wypowiadanie coraz mniejszej liczby słów to jeden ze znaków odchodzenia. Tak jak brudna bielizna na łóżku czy niedopite mleko w lodówce. Linde potrafi o tym wszystkim pisać czule jak mało kto.

znak-logo

Ida Linde
Testament Maszynowej Dziewczynki
tłum. Justyna Czechowska, Wydawnictwo Lokator, Kraków 2021, s. 40

Ida Linde „Testament Maszynowej dziewczynki” KAMILA DZIKA-JUREK POLITYKA

okladka_maszynowa_FRONTŁatwo poddać się literackiemu głosowi szwedzkiej autorki, bo jego siła jest z niczym nieporównywalna.

Czytałam, że tuż przed utonięciem / jest moment, kiedy ciało / robi się ciepłe i spokojne. W gazecie stadium to opisano jako / pogodzenie się ze śmiercią” – mówi podmiot liryczny nowo wydanej w Polsce książki Idy Linde. Ów podmiot to jednocześnie narratorka, bo niewielka książeczka wydaje się zarazem tomem poetyckim i prozą. Wielka praca metafory i rytmu, które wciągają w swoją głęboką melodię, to maszyneria poezji, ale już fantastyczną spójność osiąga Linde prozą. Wielki temat to w całej twórczości Linde śmierć. Wszystkie jej książki wydane dotąd w Polsce – „Jeśli o tobie zapomnę, stanę się kimś innym”, „Poleciały w kosmos”, „Na północ jedzie się, by umrzeć”, „29 niewysłanych listów”, „Mama mordercy” – mają śmierć za pazuchą.

Ida Linde, Testament maszynowej dziewczynki,
przeł. Justyna Czechowska, Wydawnictwo Lokator,
KRAKÓW 2021, s. 40
LOGO-Polityka


Polityka 23.2021
(3315) z dnia 31.05.2021; Premiery; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: „Błyskotliwa maszyneria”